Niedawno przypomniała mi się kobieta, którą poznałam na sali pozabiegowej. Ja byłam po badaniu, Ona w trakcie kolejnego podejścia do in vitro. Nie pamiętam Jej imienia. Ale pamiętam smutek, gdy opowiadała o tabu, jakim jest niepłodność w ich rodzinie. Byli z mężem sami na placu boju. Musieli się kryć przed rodziną, a ona dodatkowo przed ujawnieniem prawdy w pracy. Zaraz o tym opowiem.
Zastanawiałaś się kiedyś ilu z Twoich znajomych borykało się z problemami, nim zostali rodzicami? Ja tak. A w zasadzie dopiero, gdy sama znalazłam się w takiej sytuacji, dostrzegłam, ile osób zmaga się z problemami z płodnością i z trudnościami w zajściu w ciążę.
Przechodząc przez szereg badań, tygodnie oczekiwań na wyniki, kolejne etapy leczenia, niejednokrotnie czułam się samotna. Pomimo, że był przy mnie partner, pomimo, że wspierała Mama i siostra. Każde zwolnienie lekarskie, wystawione przez ginekologa, niosłam na recepcję firmy ze wstydem.
Gdy rodzina nie zrozumie
Wybudzając się ze znieczulenia po histeroskopii (histeroskopia to badanie ginekologiczne oceniające budowę i stan kobiecej macicy) poznałam kobietę. Leżałyśmy we dwie na sali pozabiegowej. Ona była po punkcji, zwanej też w klinikach leczenia niepłodności pick up-em. Była około 10 lat starsza ode mnie. Otwarta, sympatyczna, ale smutna. To ona mnie zagadnęła. Dlaczego tu jestem…
Kilka lat już leczyli się z mężem. To było ich 3-cie podejście do in vitro. Z niepłodnością radzili sobie we dwoje. Lepiej gorzej, ale radzili. Jej smutek wynikał z czegoś innego. W tych zmaganiach z niepłodnością, staraniach o dziecko byli SAMI. Rodzina ze względu na swoje przekonania i poglądy była przeciwna in vitro, zatem nie mogli nikomu z bliskich powiedzieć o swoim problemie. Bali się bo byli pewni odrzucenia.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się…
Gdy okazało się, że wyczerpaliśmy pulę badań refundowanych i dalszą diagnostykę problemu będzie trzeba przeprowadzić w klinice leczenia niepłodności, rozmawiałam z H. Jest szczęśliwą Mamą 3 dzieci. Ich rodzina jest mocno wierząca. Nie uznają leczenia niepłodności, a tylko metody naturalne planowania rodziny i adopcję. Zasugerowała mi, żeby dać sobie więcej czasu. Że wizyta w takiej klinice nie jest dobrym pomysłem. Że jeżeli faktycznie „mamy problem” to przecież jest adopcja…
W końcu kontakt się kompletnie urwał. Zostałam usunięta z grona jej znajomych na Facebooku. No cóż…
Zmagania z niepłodnością weryfikują znajomości. Część „przyjaciół” kompletnie się od pary odwraca. Niektórzy zwyczajnie nie pojmują. Dla innych nie ma czegoś takiego jak leczenie niepłodności, jest tylko pogwałcenie zasad moralności.
Wiesz czego nie rozumiem? Nie rozumiem, abstrahując od światopoglądu, dlaczego ktoś ma mi mówić jak mam żyć? Czy ja chcę taką znajomość kontynuować? Dlaczego mama naturalnie poczętych dzieci ma mi mówić czy ja się mogę leczyć?
Gdy byłam w trakcie badań, zawieszona gdzieś w niepewności, odwiedziła mnie kuzynka z poza Warszawy. Rozmawiałyśmy w drodze na cmentarz. Jechałyśmy odwiedzić grób naszych dziadków. Opowiadała mi o koleżance. To ona z mężem podwieźli moją kuzynkę, jadąc do Stolicy. Jak dziś pamiętam jej słowa: „Są już małżeństwem tyle lat. On ma fajne auto i dobrze zarabia. Ona też ma dobrą pracę i jest po studiach. Ale wiesz co, jako jedyni z naszych znajomych nie mają dzieci. ONA JEST JAKAŚ BEZPŁODNA”.
Niepłodność to samotność , jeżeli ta para faktycznie zmagała się z problemami, czy naprawdę trzeba ich jeszcze dobijać? Obmawiać w taki sposób? A nie byłoby bardziej ludzko, serdecznie i po koleżeńsku zapytać bo może potrzebują wsparcia albo pomocy?
Związek w obliczu niepłodności
Niepłodność dotyka parę, teoretycznie w takim samym stopniu. Jednak przeważnie jest to „czyjaś wina” tzw. czynnik żeński lub czynnik męski. Proszę, nie zrozum mnie źle. Daleka jestem od obwiniania kogokolwiek. Ale faktycznie jest tak, że ten partner, który jest tym „czynnikiem niepłodności” zazwyczaj się obwinia. A obwinianie siebie i zamykanie w sobie prowadzi do samotności. Zdarza się też tak, że zdrowy partner, już po otrzymaniu diagnozy, obwinia tego chorego o bezskuteczne i wieloletnie starania o dziecko.
To cholernie delikatne kwestie ponieważ łatwo jest powiedzieć: powinno się o niepłodności rozmawiać w związku. Ale rozmawiać codziennie? Czy część przemilczać, żeby nie urazić swojej drugiej połówki?
Bardzo często część wewnętrznych przeżyć każdego z partnerów nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Niepłodność to samotność
Niepłodność to skraj, kraniec świata.
Większość z nas idzie przez życie podobnym schematem: dorastasz, rozpoczynasz pierwszą pracę, korzystasz z życia, poznajesz swoją drugą połówkę, pewnego dnia podejmujecie decyzję, że to jest ten czas – chcecie zostać rodzicami i budować Rodzinę, planujecie ciążę.
Nagle, po miesiącach starań, tak na luzie i bez spiny, okazuje się, że coś jest nie tak. Macie wszystko: mieszkanie/dom, ciekawą i satysfakcjonującą pracę, realizujecie swoje pasje, podróżujecie, ale dziecka wciąż brak.
Badania. Kontrole. Diagnoza. Niepłodność. Konieczna ingerencja lekarza, żeby w ogóle mieć szanse na dziecko. Żeby się w ogóle z tym newsem pogodzić, potrzeba dużo czasu.
Pomyśl sobie, że w tym cholernym czasie Twoje koleżanki, kuzynki, dziewczyny w pracy kolejno zachodzą w ciąże, niektórzy znajomi właśnie spodziewają się drugiego dziecka.
Masz ochotę się z nimi widywać? Masz ochotę odwiedzać Mamę i noworodka? Nie mam!!!
Izolacja mi nie służy, ale nie mam ochoty na siłę być tam, gdzie nie czuję się dobrze.
Niepłodność jest chorobą
Światowa Organizacja Zdrowia uznała niepłodność za jedną z chorób społecznych. Co to oznacza, że niepłodność jest chorobą?
Nie szukaj w sieci definicji. Oderwij na chwile wzrok od ekranu. Zastanów się. Stwórz definicję sama. Tak jak czujesz.
Moja definicja jest taka, że osób zmagających się z problemem, chorobą niepłodności, nie powinno się jeszcze bardziej piętnować! Dyskryminowanie kogoś bo jest chory jest złe. A dyskutowanie nad „rangą” choroby nie ma sensu. Niepłodność to tunel, w którym, uwierz mi, nie widać światełka na końcu…
Jeżeli drgnęła w Tobie jakaś struna, pod wpływem tego tekstu, możesz do mnie napisać. Jeśli tylko chcesz.
Chcesz poznać historie innych osób walczących z niepłodnością? Zajrzyj na stronę kampanii Dumni z niepłodności (KLIK).
2 stycznia 2017
|Komentarze: 47