Wspominałam już o naszych aktualnych kłopotach z masowym ząbkowaniem oraz towarzyszącym temu pleśniawkom. Te wszystkie problemy doprowadziły nas, a zasadzie mnie z Żółwikiem na fotel dentystyczny.
Kolejna kontrola u naszej Pani Doktor, kolejne lekarstwo mające przepędzić pleśniawki i okazało się, że u Żółwika to ząbkowanie sieje większe spustoszenie niż nam się wydaje. Nigdy bym nie przypuszczała, że łatwiej jest wyleczyć pleśniawki u dorosłych niż u takich maluchów, które z założenia są czystsze, odporniejsze bo karmione piersią.
Pani Doktor poradziła kontrolę u stomatologa. Na szczęście mamy na osiedlu, tuż obok przychodni, stomatologa dziecięcego. Ku mojej radości okazało się też, że przyjmuje tam świetny personel, z Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. I co z tego? I tak ogarnęła mnie panika, „niemowlak u dentysty ?!” i „niektórzy dorośli omijają gabinet stomatologiczny szerokim łukiem, jak mam przekonać moje dziecko żeby siedziało cierpliwie i dało sobie szperać w buzi?”. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej zastanawiałam się, jak taka wizyta będzie przebiegać oraz co zrobić, żeby Żółwik czuł się w miarę komfortowo. Trudno mi było to sobie wyobrazić, a w mojej głowie kiełkowały koszmarne wizje: dziecko zakute w dyby z na siłę otwartą buzią, dziecko leżące na fotelu i pielęgniarki trzymające rozpostarte rączki i nóżki… Mówię Wam, przeżywałam męki.
Za radą jednej Mamy poszłam z Żółwikiem do gabinetu wcześniej aby go oswoić. Na nasze szczęście pacjentka przed nami się spóźniła, więc mieliśmy więcej czasu na rekonesans i zabawę.
Żółwik upatrzył sobie taką zabawkę drewienkową tablicę ze zwierzątkami, które się układa w pasujące miejsca i z nią zaproszono nas do gabinetu.
Pani doktor przedstawiła się, szczegółowo wypytała co nas sprowadza oraz poinstruowała jak będzie przebiegać wizyta. Ujęło mnie to, że cały czas zwracała się do Żółwika, w końcu to on był jej małym pacjentem.
Przebieg wizyty – niemowlak u dentysty
– rodzic (mama) siedzi na fotelu dentystycznym, dziecko siedzi na kolanach rodzica
– głównym zadaniem rodzica jest niesienie dziecku ukojenia, dozwolone i wskazane są: mówienie, śpiewanie, nucenie, chwalenie, jednym słowem wszystko to, co wiemy że zadziała na naszego szkraba
– dodatkowo rodzic przytula czy przytrzymuje rączki
– za głową rodzica stoi pani pielęgniarka, która kontroluje główkę dziecka i asystuje dentyście
– pani dentystka najpierw pokazuje swoje narzędzia – „zabawki” dziecku żeby je z nimi oswoić
– przez cały czas trwania wizyty maluch może mieć ze sobą ulubioną zabawkę
Czego się dowiedziałam – niemowlak u dentysty
– poznałam odpowiedź na pytanie „w jakim wieku dziecko do dentysty?” Na pierwszy przegląd warto się umówić nie gdy coś się zaczyna dziać czy w wieku 6 lat, ale już gdy w buzi pojawią się pierwsze ząbki (ręka do góry, kto się tej zasady trzyma?)
– przeglądy powinny odbywać się co około 3 miesiące
– gdy nasz maluch ma już wszystkie 4-ki (oczywiście 1-ki i 2-ki już też) powinno się co 3 miesiące odwiedzić dentystę i flouoryzować ząbki
– ząbki w domu trzeba szczotkować min. 2 razy dziennie, dla najmłodszych są specjalne pasty bez fluoru np. Nenedent
– nim dziecko nie wyrobi się manualnie ząbki powinien szczotkować rodzic, na początku to rodzic myje ząbki, później wspiera dziecko w myciu samodzielnym i tak do 9 roku życia (to była dla mnie nowość)
– po kolacji idealnie byłoby umyć ząbki przed snem, ewentualnie, w zależności od przyzwyczajeń dziecka, warto chociaż przepłukać buzię wodą
Pani stomatolog powiedziała mi też, że od pokarmu mamy robi się próchnica i że po karmieniu wieczornym, przed snem, należy podać dziecku wodę żeby opłukało buzię z resztek pokarmu. Nie potrafię się do tego odnieść. Specjaliści, promotorzy karmienia piersią mówią, że pokarm mamy nie powoduje próchnicy. Lekarze oraz stomatolodzy uważają, że może powodować. Dlatego ten punkt zostawiam każdej mamie pod rozwagę. I jedno i drugie źródło ma szereg argumentów popierających swoją tezę. A ja akurat jestem daleka od wywołania tu i teraz burzy 😉
Po skończonej wizycie Żółwik dostał oklaski za swoją dzielność oraz mógł sobie wybrać mały prezent z szuflady pełnej skarbów. Kto zna Żółwika ten wie, ile mniej więcej czasu spędziliśmy nad szufladą (mam wrażenie, że sama wizyta trwała krócej) 🙂 I wyszliśmy z gabinetu uśmiechnieci, z dumą niosąc autko by pokazać je Wiercisławiowi i Tacie.
Mój Żółwik u dentysty był bardzo dzielnym chłopcem. Nie było przemocy, związywania dziecka. Cała wizyta przebiegła tak, by niemowlak u dentysty czuł się naturalnie.
Mam nadzieję, że pomogłam Wam oswoić temat wizyty dziecka u stomatologa i że się wkrótce wybieracie by zadbać o ząbki swoich pociech 🙂
24 lipca 2015
|Komentarze: 15