Od wielu lat z przyjemnością śledzę kino hiszpańskie. Brałam udział w kilku edycjach Tygodnia Hiszpańskiego. Niestety w tym roku TKH się (jeszcze) nie odbył. A powodem przesunięcia festiwalu jest oczywiście pandemia koronawirusa…
Festiwal miał się odbyć w marcu. Tydzień wcześniej zamknięto w Polsce kina i inne instytucje kulturalno-rozrywkowe. Moje bilety na TKH nie przepadły! Wierzę w to, że po prostu czekają na lepszy czas!
Tymczasem ja odczuwałam głód hiszpańskiego kina, który pchnął mnie w najdalsze zakamarki Netflixa. Znalazłam kilka ciekawych filmów na wieczory w izolacji. Odświeżyłam też cudowny, poruszający film sprzed lat… (uwaga, nie ma go w serwisie Netflix!)
Jeżeli jesteś:
- miłośniczką kina hiszpańskiego?
- osobą, która planowała zobaczyć dowolny film w ramach Tygodnia Kina Hiszpańskiego?
- fanką Pedro Alonso – Berlin z Domu z Papieru?
- osobą, mówiącą trochę po hiszpańsku?
- fanką Yona Gonzaleza czyli Francisca z Telefonistek?
- lub po prostu kobietą, która chciałyby coś lekkiego obejrzeć po całym dniu zapierdzielania, jak mały motorek?
to zapraszam na „Maj z kinem hiszpańskim”
Ocho apellidos vascos (Hiszpański temperament)
Komedia z 2014 roku, której reżyserem jest Emilio Martínez Lázaro.
Film pokazuje w uroczy i przezabawny sposób dwie skrajne kultury – Andaluzyjczyków oraz Basków. Dwoje głównych bohaterów dzieli zarówno region, z którego pochodzą, jak i dialekt oraz wygląd. Co więcej, z tej komedii dowiadujemy się, co może się wydarzyć w konsekwencji ONS (one night stand), czyli po nocy spędzonej z zupełnie obcą osobą…
Ocho apellidos catalanes (Jak zostać Katalonką)
Komedia z 2015 roku, wyreżyserowana przez Emilio Martínez Lázaro.
Ponownie spotykamy Amaię oraz Rafę. Za kilka dni ma się odbyć ślub Amai. Jej wybrankiem jest Pau, Katalończyk.
Przerysowani Katalończycy to typowi hipsterzy: co chwila robią selfie, noszą wzorzyste koszule, poklepują się po plecach. Brzmi znajomo, prawda? Jeśli choć trochę uśmiałaś się podczas filmu „Hiszpański temperament”, przyglądając się Baskom i Andaluzyjczykom, to polecam gorąco kolejną część historii Amai i Rafy, ale także spragnionych miłości „staruszków” – Mercedes i Koldo.
Perdiendo el norte (Zabłąkani)
Komedia z 2015 roku, w reżyserii Nacho G. Velilla.
Hiszpanie są bardzo pewni siebie. Spotkałam się z takimi osobami zarówno w karierze zawodowej, jak i prywatnie. Historia Hugo i Braullio wprowadza nas w czasy kryzysu gospodarczego, gdy młodym Hiszpanom, nawet najlepiej wykształconym, z kilkoma fakultetami, trudno było znaleźć dobrze płatną pracę. Mężczyźni w poszukiwaniu pracy jadą do Berlina. Bez znajomości języka, bez zapewnionej pracy, muszą na miejscu zrewidować swoje ambicje i marzenia odłożyć na trochę później…
Pojawiają się tutaj tacy aktorzy jak Blanca Suarez (Telefonistki), Yon Gonzalez (Telefonistki) czy Ursula Cobrero (Dom z papieru). Choćby dla nich – warto!
A pesar de todo (Nie zważając a nic)
Komedia z 2019 roku, choć ja w niej znalazłam sporo cech dramatu. Reżyserem filmu jest Gabriela Tagliavini.
Los rzucił 4 siostry: Sarę, Sofię, Claudię i Lucię w zupełnie różne strony świata. Pogrzeb mamy wzywa je z powrotem w rodzinne strony. Zaraz po uroczystości każda znowu chce wracać do swojego życia. Jednak mama przygotowała im coś, co pozwoli im odkryć swoją przeszłość i ponownie się do siebie zbliżyć…
Mar adentro (W stronę morza)
Dramat z 2004 roku. Laureat Oscara, w reżyserii Alejandro Amenabara. W główną rolę wcielił się Javier Bardem, którego uwielbiam!
Historia od lat sparaliżowanego mężczyzny, który walczy o prawo do eutanazji. Bardzo poruszający, piękny film, o tym, co jest w życiu ważne, co nieprzewidywalne…
El silencio del pantano (Bagienna cisza)
Hiszpański thriller z 2020 roku, w reżyserii Marca Vigila. W rolę główną wcielił się Pedro Alonso, znany z bardzo wyrazistej roli Berlina w serialu Casa de Papel.
Nie chcę zdradzać fabuły. Film jest bardzo intrygujący, mroczny. Pedro Alonso jest w tej roli wyrazisty i kontrowersyjny. Nie obejrzałam go za jednym razem, ponieważ za pierwszym podejściem nie miałam nastroju na taki ciężki klimat.
Filmy hiszpańskie – korzyści z oglądania
Nie wszyscy „czują” filmy hiszpańskie. Fakt – bywają dość specyficzne. Co więcej, nie wszyscy „czują” inne kino, niż to anglojęzyczne. Ja widzę co najmniej kilka powodów, dla których warto spróbować:
- bajeczne widoki, które zachęcają do podróży np. Galicja w tle „W stronę morza”
- szlifowanie języka – jeżeli choć trochę mówisz po hiszpańsku, to filmy są świetną okazją na osłuchanie się z językiem.
- bogactwo kultur – Hiszpania to nie jest jeden spójny kraj. Tam się przenikają (a czasami rywalizują) różne kultury. Bardzo wyraźnie, i z uśmiechem, widać to w filmach „Hiszpański temperament” oraz „Jak zostać Katalonką”
- „coś innego” – w amerykańskich produkcjach wciąż widzimy tych samych aktorów. Zmieniają się tylko konfiguracje. A tutaj zupełnie nowe twarze 🙂
- a może się zakochać? – w języku albo kulturze, albo w obu na raz i jak tylko przyjdą lepsze czasy, wybrać się w podróż? Jak ja minionej jesieni poleciałam do Barcelony.
12 maja 2020
|Komentarze: brak