Hmmm szpinak …
Gdy myślę o szpinaku przypominają mi się piątkowe obiady w szkole: ziemniaczki, jajko sadzone i straszna, obrzydliwa breja w kolorze ni to zielonym ni to błotnistym. Pamiętam jak razem z MamąRysia zapamiętale upychałyśmy tą breję pod ceratę, która okrywała stoliki na szkolnej stołówce. Myślałam sobie wtedy, że ta cerata musi być swojego rodzaju Narnią, tyle rzeczy pod nią upchałyśmy 😀
Gdy myślę o szpinaku widzę te wszystkie pyszności, które nauczyłam się robić już w swojej własnej kuchni i które pokazały mi (i nie tylko mi), że ta zielenina to naprawdę poczciwe tworzywo do przyrządzenia mistrzowskiej potrawy.
Dziś wiem, że szpinak to fantastyczny dodatek do makaronów, pierogów, naleśników, lasagne, conchgiloni, kurczaka, kaszy jaglanej, jajek, nie mówiąc o pysznych surówkach. Gdy poznaliśmy się z Tatą był on całkowicie antyszpinakowy – pewnie ktoś kiedyś skrzywdził go podobnie jak mnie panie w szkolnej stołówce. Bardzo szybko, dzięki moim potrawom, został miłośnikiem szpinaku jak ja 🙂
Większość z nas, w dzieciństwie, została potraktowana źle przyrządzonym, rozgotowanym szpinakiem i dlatego dziś szpinak, nawet w wielu dorosłych, wywołuje niesmak. A może dajmy mu jeszcze jedną szansę?
Fakty są takie, że szpinak to niesamowicie zdrowe warzywo. Bogaty jest w witaminy (A, B1, B2, B6, C oraz PP), białko, błonnik pokarmowy, żelazo, fosfor, kwas foliowy, karotenoidy i sole mineralne. Stosowany jest w profilaktyce przeciwnowotworowej. Działa także opóźniająco na procesy starzenia się wzroku ze względu na zawartość luteiny.
Postanowiłam wprowadzić Fasolakom szpinak praktycznie na samym początku naszej przygody z rozszerzaniem diety. Na spróbowanie kupiłam im słoiczek Gerber „ziemniaczki ze szpinakiem”. Już po pierwszych łyżeczkach poczułam się wyrodną matką. To było obrzydliwe! Niesmak, jaki malował się na buziach chłopców do dziś stoi mi przed oczami. Sama spróbowałam i dokładnie poczułam, co mieli na myśli plując tym i się krzywiąc. Nie byli w stanie przebrnąć przez ten słoiczek, nawet z domieszką codziennej domowej zupki.
Aż przyszła pora na domowy szpinak. Przyrządzony z miłością przez Mamę <3 Wiedziałam, że muszę zrobić Fasolakom danie idealne, żeby jedli go ze smakiem i nigdy nie mieli takiej traumy jak ja, gdy wspomnę co było pod ceratką na stołówce.
Szpinak dla niemowlaka
Potrzebujemy ok 6 brykietów-serduszek szpinaku Frosta albo ok 100-150g świeżego szpinaku w liściach. Moi chłopcy jeszcze nie jedzą cebuli więc dałam pora. Do przygotowania porcji dla 2 dzieci potrzebne będą 2 jajka.
Wcześniej gotujemy kaszę jaglaną (1/3 szklanki kaszy na szklankę wody). Na maśle duszę pora następnie zmniejszam ogień. Jeżeli Wasze pociechy mają już wprowadzony czosnek to zachęcam dodanie odrobiny na tym etapie. Bo szpinak uwielbia czosnek i świetnie się z nim czuje 😉 Dorzucam szpinak i duszę razem do miękkości (szpinak mrożony musi się całkowicie rozmrozić, a następnie kilka minut poddusić z porem) i pod przykryciem. Następnie wbijam 2 jajka, mieszam intensywnie by je dobrze rozprowadzić i duszę razem aż jajka się całkowicie zetną. Doprawiam odrobiną pieprzu, ale jeżeli Wasze pociechy jeszcze pieprzu nie jedzą to bez obaw – zapewniam, że i tak jest smacznie 🙂 Potrawę mieszamy z kaszą jaglaną (jeśli nie mamy kaszy to może być ryż).
Ja podaję Fasolakom szpinak z wcześniej ugotowanym i posiekanym mięskiem z królika.
Smacznego!
Chłopcy zajadają się i bardzo szeroko otwierają buzie – to dla mnie najlepszy sygnał, że cel osiągnęłam – oswoiłam szpinak 🙂 Spróbujecie? A może już macie swoje sposoby na to, jak wprowadzić szpinak do diety Waszych pociech?
10 maja 2015
|Komentarze: 2