Tylko przez krótki, bo 2-letni okres w moim życiu byłam naprawdę szczupła. Poza nim byłam hmmm… normalna. Nosiłam rozmiar 38, czasami 40. Świetnie czułam się w sukienkach i w legginsach. Lubiłam siebie. Wszystko zmieniło się po ciąży…
Dziś siedzę, nic wyczynowego nie robię, a 30-stopniowy upał mnie męczy. Wychodzę spod prysznica i mam ochotę pod niego wrócić. Nie zawsze tak było i tak mi smutno…
Ale laska! Jak to zrobiłaś?
Wspomniałam, że był czas gdy byłam bardzo szczupła. W dniu 26 urodzin, spotkałam się z trenerem osobistym, który ułożył mi dietę, dobrał plan treningowy i wycisnął ze mnie siódme poty. W 2 miesiące, dzięki diecie i regularnym ćwiczeniom pod okiem trenera, zjechałam z wagi 73 kg do wagi 57 kg. W optymalnym momencie mój wiek metaboliczny był 2 lata niższy, niż wiek biologiczny. Tak bardzo chciałabym powtórzyć ten sukces…
Zmiany po ciąży
W ciąży przybyło mi około 25 kg. Sporo, ale nosiłam w brzuchu bliźniaki, więc to nie był dramatyczny przyrost wagi. Nie miałam w ciąży rozstępów, dbałam o skórę. Dzięki karmieniu piersią, udało mi się w 6 miesięcy zrzucić nadmiarowe kilogramy. Jedyne, co mi pozostało to ta wstrętna oponka…
Jestem całkowicie świadoma, co sprawiło, że dziś jestem tu, gdzie jestem… Z rozmiaru 38/40 zatrzymałam się na 46, a moimi cichymi wrogami są:
- nieregularne jedzenie – to zaczęło się, gdy chłopcy byli mali, większość dnia była z nimi sama w domu i na jedzenie brakowało czasu. Wieczorami jechałam po zakupy i tam, głodna, zjadałam byle co. Dziś nadal mam z tym ogromny problem bo a to się nie zje kolacji, a to w pracy nie ma kompletnie czasu na obiad i 10 godzin bez jedzenia mija w moment…
- zajadanie stresów – choroby dzieci, stres w pracy, problemy w związku, samotność – to wszystko kręci się w mojej głowie, czasami wręcz ją rozsadza. Nie mam z kim się tym podzielić. Czasami chętnie wykrzyczałabym to wszystko bardzo głośno. A czasami coś sobie zjem, gdy dzieci pójdą spać…
- choroba Hashimoto, którą cechują wariacje hormonów i wahania wagi, czasami próby schudnięcia, czy utrzymania wagi to walka z wiatrakami;
- totalny brak ruchu – na co dzień głównie poruszam się samochodem i windą. Gdzie tu miejsce na ruch? Moim głównym źródłem ruchu jest bieganie za dziećmi na rowerkach biegowych. To za mało!
Łatwo jest krytykować grubasów, oceniać, że pewnie tak wyglądają bo wciąż zażerają się w McDonalds. Nie licząc ekstremalnych przypadków, to raczej normalniej budowy ludzie tam bywają. A także ci, którzy w nagrodę zabierają tam dzieci, nie wiedząc, jakie kłopoty w przyszłości im szykują: otyłość, zaburzenia łaknienia, stłuszczenie wątroby, konsekwencje nadmiaru soli w diecie…
Próbowałaś kiedyś zrozumieć, z jakimi problemami borykają się grubi ludzie?
Kompleksy, wstyd, pozostanie w cieniu
Otyłości niezwykle często towarzyszy niska samoocena. Gdy wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim już byłam gruba. Nie tak, jak dziś, ale kto mnie znał sprzed ciąży, widział różnicę. Od mojego powrotu za chwilę miną 3 lata, a ja jestem w cieniu i cieniem dawnej siebie. Nie bywam na imprezach, nie utrzymuję z nikim kontaktu po pracy, nie przesiaduję na kawie. Idę, robię swoje i wracam.
Prawda jest taka, że nawet, gdy ośmielę się marzyć, to w marzeniach widzę siebie sprzed lat. Zamieniłabym wszystko, prócz bycia Mamą, by cofnąć czas.
Są osoby otyłe, którym udaje się albo nie popaść w niską samoocenę, albo się z niej otrząsnąć. Wiem, że są, ale nie wiem, jak to robią!
Brak akceptacji
W społeczeństwie jest tyle frustracji, złości i hejtu, że na kimś trzeba się wyładować. Najłatwiej na grubasach: bo są leniwi, bo się obżerają, bo nie dbają o siebie. Śledzę na instagramie akcję #baleronynainstagram , która powstała w odpowiedzi, niejako w kontrze na ten wszechobecny hejt w stronę osób z nadmiarem kilogramów. To najprostszy sposób, by kogoś ocenić, kompletnie nie znając osoby. To droga na skróty, by nie przyglądać się sobie i swoim problemom oraz słabościom.
Akceptacja społeczna, lub jej brak, to czynnik, który może prowadzić do tego, co opisałam w poprzednim akapicie.
Po ubrania do sklepu dla grubasów
Pierwszy mój problem z kupowaniem ubrań pojawił się, gdy wracałam do pracy po urlopie macierzyńskim. „Nagle” okazało się, że nie mam co na siebie włożyć, a do pracy w codziennych czy domowych ciuchach iść nie wypada. Długo przełamywałam barierę pt. „Kupię tylko kilka potrzebnych rzeczy, a potem może się uda schudnąć”. Bezlitosna waga, bezlitosna rozmiarówka pokazywały więcej, nie mniej!
Trzeba było znaleźć nowe sklepy, bo w tych ogólnodostępnych dużych rozmiarów nie ma, lub są brzydkie, babcine rzeczy. Choć czasy się zmieniają i nawet osoba z nadwagą może wyglądać fajnie, ładnie, atrakcyjnie, to w pierwszej z brzegu sieciówce trudno znaleźć ubrania w rozmiarze 42+. Okazało się, że ubrania XXL, w dedykowanych sklepach, kosztują więcej.
Do tej pory najczęściej kupowałam sukienki w Mohito. Teraz odwiedzam Tatuum, Bianca, Vissavi, gdzie rzeczy są 3,4-krotnie droższe.
Same zakupy to też mały koszmarek, gdy w przymierzalni okazuje się, że połowa wybranych rzeczy nie pasuje, a w tamtejszych lustrach dopiero widać to, obok czego tylko przemykam codziennie, mijając biegiem lustro.
Odwiedziny u brafitterki też wiecznie przekładam. Choć znamy się wiele lat, to zwyczajnie się krępuję.
Dziś wiem, że wymiany bielizny, ubrań, często także butów nie da się uniknąć. Chociaż na tyle jestem z własną grubością pogodzona…
Ryzyko cukrzycy
Osoby otyłe są w grupie ryzyka, że wcześniej czy później pojawią się u nich objawy cukrzycy. Cukrzyca to choroba metaboliczna i może być albo wrodzona albo nabyta przez niehigieniczny tryb życia (mało ruchu, otyłość, nadużywanie alkoholu).
Ryzyko nadciśnienia
Zaniedbane objawy nadciśnienia tętniczego mogą powodować choroby układu krążenia lub prowadzić do udaru. Nadciśnienie tętnicze to choroba, która dotyczy około 40% osób dorosłych na świecie. Więcej o nadciśnieniu napisałam niedawno na facebooku. Często współtowarzyszy ono otyłości.
Nadmierne pocenie
Mało kto o tym mówi, bo to problem z gatunku wstydliwych. A jak wstydliwy, to lepiej ciiii szaaa! Nie chodzi tu o problem typu „mokre plamy pod pachami”, które można opanować preparatami aptecznymi. Mam na myśli pocenie się zgięć i przegubów, pocenie się skóry głowy, krople potu na czole, twarzy. Nie jestem w stanie dobrać sobie podkładu, bo po każdym mi znanym skóra zaczyna się świecić w ciągu godziny od nałożenia. Latem, gdy pocenie się przybiera na sile, a skóra np. ud ociera się o siebie, bardzo łatwo o bolesne odparzenia. Trudno sobie z tym radzić, a więc problem z samoakceptacją się pogłębia.
Jedni radzą sobie tak, że noszą latem tylko wzorzyste rzeczy, by nie było widać śladu potu. Inni przeciwnie, ubierają się zbyt grubo na letnie temperatury, tym samym przegrzewają się jeszcze bardziej.
Problemy ludzi otyłych ze stawami
Bardzo często czuję się ociężała, mało zwrotna i jak słoń w składzie porcelany. Wcale nie jest mi fajnie biegać za dziećmi z wrażeniem, że rozlega się za mną głośne „łup, łup, łup”. Dobrze, może ciut wyolbrzymiam. Faktem jest jednak, że nadmierne kilogramy, dużo nadmiernych kilogramów, to ogromny wysiłek dla kręgosłupa i stawów. Ja już jedną rehabilitację mam za sobą. Widzę, że przydałaby mi się kolejna seria zabiegów.
Noszenie nadmiernego balastu nie jest łatwe.
To nie koniec! Ponieważ, prócz wszystkich wymienionych problemów i zagrożeń, grube osoby mają dokładnie takie same problemy codzienne, jak Ty. Martwią się chorobami swoich dzieci. Przeżywają kłopoty w pracy. Załamują ręce, gdy wszystko po kolei wysiada w domu itp. itd.
Zdarzyło Ci się pomyśleć coś pogardliwego o grubej osobie?
ps. W tekście specjalnie używam sformułowania „grubi ludzie”. W towarzystwie, w social media często funkcjonujemy jako „plus size”, „krągli”, „przy kości”. Ale w ciszy własnego ja, widzę siebie po prostu jako osobę grubą…
29 lipca 2018
|Komentarze: brak