Jeszcze do niedawna najbardziej chorowitą osobą a naszej rodzinie był Tata. Zawsze, gdy przychodził z pracy i mówił, że szefowa, szef albo współpracownik są przeziębieni i chodzą i zarażają, irytowałam się okrutnie. Wiedziałam, że prędzej czy później choroba zawita do nas. Za sprawą tej chorowitości znane nam są przeróżne sposoby na katar , przeziębienie czy pierwsze objawy grypy.
Ze mną sprawa chorowania przedstawia się inaczej: jako dziecko byłam straszliwie chorowita. Do dziś pamiętam moje nieulubione zapalenia płuc oraz ucha środkowego, paskudne choróbska ciągnące się czasem nawet tygodniami. W dorosłym życiu wdrożyłam dwie sprawdzone metody, dzięki którym przestałam łapać przeziębienia: po pierwsze rokrocznie szczepię się przeciwko grypie, a po drugie w sezonie jesienno-zimowym zawsze piję tran.
Temat szczepień jest oczywiście bardzo kontrowersyjny gdyż mają one tyleż samo zwolenników co przeciwników. Do mnie przemawia fakt, że szczepionka przeciw grypie jeżeli nie chroni przed zachorowaniem, to przynajmniej osłabia przebieg samej choroby oraz to, że odkąd się szczepię nie straszne mi tabuny bakcyli przynoszone do domu przez Tatę. Jeżeli zaś chodzi o tran, wybieram ten najbliższy naturze czyli do picia a nie w kapsułkach czy innych wynalazkach.
Ostatnie poważniejsze przeziębienie przeszłam w listopadzie ubiegłego roku, już będąc w ciąży z Fasolakami. Pamiętam, że męczył mnie koszmarny katar i że nic nie mogłam zrobić bo nie wolno mi było stosować żadnej farmakologii.
Aż tu nagle w ubiegły czwartek dopadła mnie zaraza 🙁 Niby nie było to nic poważnego, w zasadzie tylko łaskotanie w gardle i katar. Z gardłem poradziłam sobie błyskawicznie płucząc je tak często jak się dało szałwią. Z katarem wygrać było trudniej. Niestety okazało się, że jako matka karmiąca nie mogę stosować właściwie nic oprócz roztworu wody morskiej. Strasznie frustrująca była mieszanka martwienia się żeby chłopcy się nie zarazili, pulsującego bólu głowy od zatkanego nosa, ogólnego osłabienia (bo jak to tak? Mama na pełen etat nie może sobie pozwolić na słabość) oraz takiej przymusowej separacji, żeby jednak nie tulić i nie całować moich chłopaków by im nic nie przekazać. Oczywiście nie udało się być przy maluchach i ich nie zarazić. Już na drugi dzień po mnie z glutem do pasa był Wiercisław, a za kolejne 2 dni Żółwik. Noce były koszmarne bo chłopcy, szczególnie Wiercisław, budzili się co 2-3 godziny, wcale nie na jedzenie a z powodu zatkanych nosków. Z kolei ja w nocy funkcjonowałam fatalnie, z bolącą głową i katarem lejącym się z nosa za każdym razem, gdy pochylałam się nad łóżeczkiem. Dni też były fatalne: co chwilę łapałam się na tym, że chcę cmoknąć lub uściskać moje dzieci a nie powinnam :(:(:(
Mama karmiąca musi się leczyć bardziej objawowo to znaczy najpierw rozpoznać przyczyny kataru , a następnie im przeciwdziałać. W obliczu niemożności zastosowania skutecznej terapii dla mnie przeciw temu katarowi, zaczęłam szukać. I oto co mi pomogło:
MATKA KARMIĄCA PRZEPĘDZA KATAR
– roztwór wody morskiej tak często jak się da
– rinopanteina do smarowania wysuszonych płatków nosa
– inhalacje: na wrzątek wrzucamy łyżkę sody i łyżkę majeranku; nakrywamy głowę ręcznikiem i wdyyyychamy
jest jeszcze jeden patent, o którym zapomniałam (uwaga nadaje się tylko dla dorosłych i dzieci powyżej pewnego wieku)
– ekspresowe inhalacje: na łyżeczkę wlewamy 2-3 krople miętowe (takie jak na żołądek), podpalamy zapalniczką na naszej łyżeczce i czekamy tak długo, aż krople się wypalą – w jednej chwili przynosi to ukojenie, nos jest drożny i nagle znów czujemy otaczające nas zapachy.
Wynalazłam też linię Prenalen dla ciężarnych i karmiących w skład której wchodzą m.in. bezcukrowe pastylki na gardło i syrop wspomagający odporność. Wszystkie te preparaty są oparte na naturalnych składnikach jak wyciąg z malin, czosnek, miód etc.
Jedno jest pewne! Już za chwileczkę rozpoczynam picie tranu, w tym roku wraz z Fasolakami mamy specjalny tran Baby. Oprócz tego, co dostają z moim pokarmem, będą dostawać dodatkową baterię przeciwprzeziębieniową.
Zapraszam do dzielenia się Waszymi sposobami na walkę z przeziębieniem czy to u mamy karmiącej piersią czy to u Waszych niemowlaków 🙂
17 września 2014
|Komentarze: 2