Żyć z pasją!

Jako dziecko miałam zapędy artystyczne. Myślę, że możemy je nazwać pasją bo kochałam to i nie oglądałam się na to czy komuś się podoba czy nie 😉 W pierwszej i drugiej klasie szkoły podstawowej pisałam wiersze, które nota bene były czasami prezentowane na forum klasy. Nawet jeden pamiętam do dziś i przytoczę (proszę tylko wziąć poprawkę, że pisała to 8-mio czy 9-cio latka):

KOŃ

Koń…z rozwianą grzywą

Pędzi po polach,

Pędzi po lasach,

A na wertepach podkowy dzwonią:

Hop sasa, hop sasa…

😀

Później, jako 10-cio latka, realizowałam się w rysunku. Nawet nie najgorzej mi szło. Moją martwą naturę, namalowaną węglem, tak doceniła Pani Od Plastyki (Marzecka), że aż Mama zgodziła się wywiesić ja w naszej łazience (zanim przeprowadziliśmy w łazience remont). Z kolei narysowany przeze mnie komiks o Królu Lwie i dżdżownicy (chyba to była dżdżownica) zdobył nagrodę w konkursie rysunkowym w bibliotece publicznej, do której przynależałam.

Gdy stałam się nastolatką, lubiłam romanse i bujanie w obłokach. Z paniami w bibliotece publicznej byłam już zaprzyjaźniona, gdy przychodziłam od razu miały dla mnie parę propozycji. Pochłaniałam takie książki jak: „Mała Księżniczka”, „Ania z Zielonego Wzgórza”, „Emilka”, książki Jane Austin, Krystyny Siesickiej. Wtedy powstała moja nowela, której rękopis do dziś jest skrzętnie przechowywany przez moją Mamę. Nowela nosiła tytuł „Mały panicz Bruno”, ale nie pamiętam czy udało mi się ją skończyć i czekała już tylko na przychylnego wydawcę czy też biłam się z myślami nie mogąc dopasować zakończenia (happy end byłby bajeczny, ale tragiczne zakończenie jakże nostalgiczne).

To wszystko było moją pasją ! Dziś nie wiem co się stało z tamtymi artystycznymi zapędami. Książki tylko czytam, nie podejmuje prób pisania. W rysunku jestem średnia, a nawet mocno średnia. Rymowanki, które układam Fasolakom są niepowtarzalne, ale raczej nie godne recytowania na wieczorku z poezją. W naszym domu ja jestem umysłem ścisłym, analitykiem, zarządzam domowym budżetem. Natomiast pasją artysty legitymuje się Tata.

Maluszki z pasją

Mam w domu dwie małe, ale kształtujące się osobowości – Fasolaki. Razem z Tatą zgadzamy się w jednym – chcemy żeby Wiercisław i Żółwik żyli z pasją ! Na razie są maleńcy, dopiero co skończyli roczek. Przez zabawę, obserwację, naukę świata, kształtują swoje osobowości. Już dziś pewne predyspozycje, cechy charakteru nam się ukazują. Na przykład: obaj wykazują dobry słuch i zainteresowanie muzyką, reagują na każdy dźwięk jak sygnał domofonu, melodia komórki, piosenka w radiu. Mają już nawet swoją ulubioną piosenkę Take me to church Hoziera, gdy ją słyszą, nie ważne jak przednia była zabawa, zastygają a swój wzrok kierują skąd dobiega muzyka. Właściwie to są dwie piosenki bo jeszcze lubią, gdy im nucę do snu Kołysankę dla Okruszka Seweryna Krajewskiego, ale o tym więcej TU. Nie wiem, czy to kierunek w którym choć jeden z chłopców zechce pójść…

Muzyka od zawsze towarzyszy Tacie, więc na pewno zechce chłopców zarazić swoją pasją , nauczyć ich gry na instrumentach, na których sam gra. Nie chodzi tu absolutnie o posadzenie Żółwika czy Wiercisława i na siłę wpajania im gam, nut czy uczenia śpiewu. Będziemy chcieli zainteresować ich muzyką i zobaczyć, czy to jest właśnie to, co ich interesuje.

Skoki rozwojowe, bunt dwulatka, kształtowanie indywidualności

Będąc rodzicem bliźniaków (wieloraczków) ma się jedną ważną misję do zrealizowania, o której nie wolno zapominać! Gdy dziecko zaczyna rosnąć kształtuje swoją indywidualność, w pierwszym roku życia dziecka wyraża się to poprzez skoki rozwojowe. Apogeum tego procesu przypada od około 18 miesiąca życia i nazywane jest buntem dwulatka. Chodzi o to by w tym procesie wspierać swoje dzieci tak by nie wychować klonów bo bliźniaki to nie klony, a dwie odrębne istoty często o różnych upodobaniach.

Zawsze śmiać mi się chce, gdy moja koleżanka, Marta, Mama dwuletnich bliźniaczek pisze mi smsy na przykład: Basia dziś ma chandrę i postanowiła cały dzień spędzić w łóżku z krecikiem. W tym czasie Lena chciałaby iść na spacer.

No właśnie! Gdy mamy dzieci w różnym wieku łatwiej jest „zarządzić” towarzystwem: starszak idzie do przedszkola czy do szkoły, a młodszemu organizujemy czas aż do powrotu starszaka. Tymczasem bliźniaki generują podobne potrzeby w tym samym czasie i trzeba ten czas sprytnie rozdzielić pomiędzy nich jako duet, ale też każdemu z osobna.

Czy można mieć plan na „zarażanie” pasją ?

Plan mój i Taty jest taki, żeby nasze Fasolaki, oczywiście w miarę możliwości, spróbowały wszystkiego. To oni mają się dobrze czuć w swoim życiu, w przyszłości! Chcemy dzielić się z nimi pasją , Taty, moją, stopniowo żeby ich nie przytłoczyć ani nie stłamsić. Chcemy żeby każdy z nich: Wiercisław i Żółwik mieli szansę zajmować się tym, co będą lubili, co będzie sprawiało im frajdę, co będzie ich pasją !

Trzymajcie kciuki żeby się udało 🙂 🙂

Moje kanały social media

Zawsze będziesz na bieżąco.

Close