Przepis na udany i trwały związek

Pierwsze dziecko zmienia wszystko. Każde kolejne, owszem, nadaje życiu nowy bieg, ale pojawienie się tego pierwszego Małego Cudu, to rewolucja dla związku. Jak zbudować trwały, idealny związek? Jak przetrwać rewolucję i wciąż być kochającą się parą, a nie wyłącznie rodzicami?

Dobre pytanie! Dawniej myślałam, że mnie i M do szczęścia brakuje już tylko dziecka. Tymczasem urodziły się nam Dwa Szczęścia, a ucierpiał związek. Narodziny chłopaków przyniosły sporo zamieszania i stresu, ponieważ nastąpiły 2 miesiące przed planowaną datą porodu. Mieliśmy miesiąc, by dokończyć remont mieszkania, przygotować wyprawkę. Jednocześnie podczas tego miesiąca dzień w dzień byliśmy w szpitalu. Uczyliśmy się każdego dnia opieki nad szczególnie wymagającymi niemowlakami. Były i miłość i moc i zgodność i współpraca. Były…

Dookoła siebie także obserwuję, że nie jest różowo. Nieobce są mi rozwody, kłótnie o opiekę nad dziećmi, zdrady i rozstania. Jak przetrwać w takim świecie i mieć się obok kogo obudzić na starość? Z kim wyjść na spacer, ręka w rękę, gdy dzieci zaczną wyfruwać z rodzinnego gniazda?

Przepis na trwały związek

Ja nie opowiem Ci, jaki jest przepis na szczęśliwy związek dwojga ludzi, gdy w ich życiu pojawi się ktoś trzeci (i czwarty). Ale chcę, żebyś poznała Anię, Gosię, Martę, Martynę i Olgę. Ich historie są dla mnie wzruszające, mądre, mówią o sile miłości!

O rozmowę poprosiłam kilka kobiet, które jak Ty są partnerkami lub żonami, mamami. Zapytałam je o przepis na trwały związek ich oczami i na bazie ich doświadczeń.  Wiele z nich wspomniało też o sile związków, w których są, o tym, jak udało się oprzeć przeciwnościom. Chcesz posłuchać, co mi powiedziały?

„W naszej miłości i byciu razem była nasza siła!”

Nie wiem czy jestem dobrym przykładem szczęśliwego związku. Jestem rozwódka z dwójka dzieci 🙂 Ale od dziesięciu lat jestem w szczęśliwym związku (konkubinacie) – jak to brzmi! Mamy cudownego syna, wcześniaka Frania. I tutaj chciałam napisać, że to był trudny nasz, wspólny czas. Najpierw walka o donoszenie ciąży, przedwczesny poród, walka o życie Frania, potem o jego sprawność, zdrowie! I zawsze byliśmy razem. W naszej miłości i byciu razem była nasza siła! I największa recepta to właśnie miłość w chwilach zwątpienia, kiedy świat wali Ci się na głowę, kiedy jesteś zmęczona, nie wyglądasz pięknie, a partner całuje Cię i mówi „kocham cię”!

I jeszcze wsparcie od partnera. To On był moją siłą w chwilach zwątpienia. Gdy było źle z Franiem, to on zawsze wierzył, że razem nam się uda i Franio pokona wszystkie przeciwności losu.

Ania, partnerka Rafała, mama 3 chłopców.

„Aby mówić wprost o swoich potrzebach, emocjach”

Jesteśmy z Robertem od około 9 lat razem, od 5 lat małżeństwo… Czasem cienie, kłótnie, ale raczej krótko….staramy się wszelkie konflikty rozwiązywać… i niekoniecznie przy dzieciach, a że ostatnio najczęściej są kłótnie o wychowanie, to rozmawiamy o tym na bieżąco, lub jak się nieco ochłonie, i ma się do tego czas… Wydaje mi się, że bardzo ważne, aby traktować się na równi (zapamiętałam sobie to z warsztatów NVC – czyli porozumienie bez przemocy, język empatii); aby być nie jak na huśtawce – albo uległym na dole lub na górze napastnikiem…. ale być na równi… Taki stosunek dobrze mieć tez do dzieci, partnera, ludzi… Na pewno pomagają wspólne pasje, „wieczorki” lub wyjścia tylko we dwoje, oraz ogólnie rozmowy – pełne szczerości, otwartości. Aby mówić wprost o swoich potrzebach, emocjach. Aby stosować „oko” kamery – czyli bez oceniania np. widzę na ziemi skarpetki, to mnie strasznie wkurza… Ogólnie łatwo powiedzieć. Wydaje mi się, że nie ma złotego środka, ale rozmowy na pewno pomagają. Nie oczekiwać, że sam się domyśli, tylko mówić wprost, krótko. To czasem tak jak z dziećmi 😉

Czasem warto pamiętać o przeszłości naszej czy partnera tj. chodzi mi tutaj o to, jakie są relacje naszych rodziców, baaaardzo wpływają później na nas. Czasami jak słucham rodziców, czy teściów (jak się kłócą) obiecuje sobie, że ja tak nie będę 😛

A jeśli chodzi o samo posiadanie dziecka, uważam, że to baaardzo zmienia związek. Czasem na lepsze, czasem na gorsze. Czasem to taka parabola, ale na pewno jest inaczej. Podobno to się tyczy głównie kobiet, że później mniej się starają lub za dużo oczekują, ale nie zawsze. Jeśli chodzi o wychowanie, na pewno pomaga, jak tata jest tatą. Wtedy i mama jest zadowolona i wszyscy są happi 😉 To tak mówiąc prostym językiem…

Gosia, żona Roberta, mama 3-latki.

„Przejdziemy przez to, damy radę razem”

Jesteśmy z mężem 11 lat razem w tym 6 po ślubie. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Cezary ma 6 lat a Olafek 2.

W odniesieniu do tematu to chyba nie ma jako takiej recepty na trwały związek. Nie ma przepisu „od do”, „dodać tyle tego czy tamtego”. Związek to wspólnota, wzajemne relacje i ogromne wsparcie. My żyjemy troszkę inaczej niż inne rodziny, które obserwuje. Żyjemy razem. Robimy razem zakupy, myjemy razem zęby, razem czytamy naszym dzieciom książki.

Ja jestem kobietą, która lubi mieć w mężczyźnie wsparcie. Daleko mi do niezależności. Od początku kiedy urodził się nasz pierwszy syn, angażowałam męża w zajmowanie się nim. Kąpanie, przewijanie, karmienie. Chociaż fakt w nocy wstawałam ja bo on chodził do pracy. I na tym to właśnie polega. Na wzajemnym wspieraniu i dawaniu. Kiedy mam tonę prania i składam te skarpetki w równe kosteczki to myślę o moich chłopakach. Że to im będzie przyjemnie kiedy będą je zakładać. Kiedy gotuję, to myślę o tym żeby zjedli ciepły i smaczny posiłek. My tworzymy wspólnotę. Staramy się spędzać każda wolna chwile razem. Wspólne spacery, rowery, place zabaw, ale tez obowiązki sprzątanie, zmywanie, zakupy. W okresie świat pieczemy razem pierniki.

Nasza recepta na udany dzień jest taka, aby wygospodarować sobie odrobinę wieczoru, wtedy kiedy dzieci są już w łóżkach. Usiąść na kanapie razem. Zjeść coś dobrego, obejrzeć film. Po prostu być razem i ze sobą rozmawiać. Rozmowa bardzo dużo daje. Jednak ważniejsze od niej jest słuchanie partnera, co nie każdemu przychodzi łatwo.

W naszym życiu były również dramatyczne chwile związane ze zdrowiem naszego syna. W takiej sytuacji jedno wyciągało z dołka drugie. Złapaliśmy się za ręce i powiedzieliśmy „przejdziemy przez to, damy radę razem”.

Drogie kobiety, moja rada jest taka: nie odsuwajcie partnera od siebie i dzieci. Nie wyrzucajcie go z kuchni, kiedy chce Wam w czymś pomoc. Wymagajcie od niego tyle ile od siebie. Szanujcie się, wspierajcie i kochajcie. Mówcie sobie to, że się kochacie. Jednak żeby wymagać, trzeba coś od siebie dać. Więc ugotujcie ten obiad i postawcie mężowi na stole, kiedy wróci z pracy. Wyprasujcie mu koszulki i schowajcie do szafki. Poskładajcie te skarpetki. Posprzątajcie dom, żeby on chętnie do was wracał. I jeszcze jedno, niech Was nie boli głowa, wtedy kiedy mąż Was potrzebuje.

Mój mąż jest dla mnie ostoją, wyciszeniem, ogromem wsparcia i pomocy. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Dzięki niemu mam wspaniałe dzieci. Kocham moich chłopaków do księżyca i z powrotem.

Olga, żona swojego Męża, 11 lat razem, mama 2 chłopców.

„Stworzymy coś co będzie piękne, trwałe i szczęśliwe”

Czy da się zbudować udany i trwały związek? Czasami mam wrażenie, że to coraz trudniejsze. Ale nadal możliwe! Będąc w kilku związkach wiele się nauczyłam, wyciągnęłam z nich tyle ile mogłam i dziś wiem, co jest ważne, by związek był udany. I nie są to historyjki o połówkach jabłka.

Udany i trwały związek musi, moim zdaniem, spełniać kilka warunków. Po pierwsze – czas na siebie, własne zainteresowania, pasje. Nazwijmy to „mój świat”. Po drugie akceptacja pasji i zainteresowań drugiej osoby, czyli „jej/jego świat”. Po trzecie pielęgnacja wszystkiego tego co nas łączy. Czyli ten mały zbiór wspólny, nazwijmy go „naszym światem”.  A gdy do tego dorzucimy szczyptę podobnego poczucia humoru, dodamy garstkę ognia, i podlejemy wszystko odrobiną szaleństwa, to zdecydowanie stworzymy coś co będzie piękne, trwałe i szczęśliwe.

Marta, Dzieciorka.pl

„Miłość się mnoży, kiedy się ją dzieli”

Tuż po porodzie, kiedy wyglądałam jeszcze jak.. kobieta po ciężkim porodzie, mój mąż powiedział mi, że jestem piękną dziewczyną. Nawet jeśli moja uroda nie była wówczas dla mnie szczególnie ważna, po usłyszeniu tych słów poczułam się cudownie. One pokazywały mi, że dla mojego męża nadal jestem tą samą osobą, w której się zakochał, że nie zamieniłam się nagle po prostu w „mamę jego dziecka”. W jego oczach nadal byłam młoda i piękna.

Mój mąż często powtarza słowa, które i ja bardzo lubię: „Miłość się mnoży, kiedy się ją dzieli”. Jest nas teraz więcej, ale ta miłość jest dzięki temu tylko silniejsza i piękniejsza. Uwielbiamy spędzać czas razem. Czasem uda się nam wyrwać na randkę, czujemy się wtedy jak zakochane dzieciaki 🙂 Każdego dnia okazujemy sobie czułość i wyznajemy sobie miłość.

Martyna, żona Andrzeja, już prawie 10 lat razem (6 lat po ślubie), 2 dzieci (w tym jedno w drodze).

A jaki jest Twój przepis na trwały związek? Pochwalisz się, jak długo jesteście z partnerem i co sprawia, że wciąż jesteście murem za sobą, jednym frontem?

przepis na trwały związek chilli czosnek i przepiśnik

Moje kanały social media

Zawsze będziesz na bieżąco.

Close