To, jaka jestem, jako dorosła Agnieszka, wprost wynika z nauki i obrazów wyniesionych z domu. W moim domu słowa „kocham Cię” nie padały. Nie pamiętam, by ktoś wypowiadał je na głos. Uznawało się, że pewne czyny, gesty, troska, składają się na miłość i oznaczają, że się bliską osobę kocha.
To niestety tylko część prawdy. Jeżeli nie nauczono dziecka miłości, nie pokazano czym jest, jak się przejawia, skąd ono może wiedzieć, że mama albo tata je kochają? Jak ma ono okazywać swoją miłość do bliskich?
Nie nauczyli mnie czuć i kochać
Całkiem często uświadamiam sobie, że to, jaką jestem mamą wynika z zaprzeczenia. Od kiedy pamiętam wiedziałam, jak nie chcę, by wyglądały relacje w mojej rodzinie. Utrwalałam sobie w głowie, czego mi brak oraz co chcę przekazać swoim dzieciom w przyszłości. Taka odwrotność wzorca. Wynosimy z domu pewne wzorce, a ja się usilnie starałam wynieść ich przeciwieństwo. Z różnym skutkiem…
Nie chcę powiedzieć, że nie byłam dzieckiem kochanym. Chcę powiedzieć, że miłości musiałam się domyślać. I dopiero jako dorosła dziewczyna zapytałam, dlaczego nigdy nie usłyszałam słów „kocham cię”.
Pamiętasz, jak niedawno w gościnnym artykule, szukałam przepisu na udany i trwały związek?
Szczenięce zauroczenia
Dziś stanęła mi przed oczami historia, która przydarzyła mi się, gdy miałam 10-11 lat. Poruszyła we mnie takie struny, że ten artykuł powstał dosłownie w kilka chwil. Byliśmy całą klasą na Mazurach, na zielonej szkole. Pocztą pantoflową, czyli ktoś komuś powiedział, dotarło do mnie, że kolega z klasy ma do mnie słabość. Wpadłam w panikę. Nawet nie zastanawiałam się, czy on mi się podoba. Ja kompletnie nie miałam pojęcia, co mam z tym szczenięcym zauroczeniem zrobić. I zrobiłam coś najgorszego, czego żałowałam kolejne 2 albo i 3 lata: obróciłam to w żart i spuściłam fajnego chłopaka na drzewo…
Kocham Cię jak…
Od prawie 5 lat, od dnia, gdy Fasolaki pojawili się na świecie, nie ma dnia, bym nie powiedziała, jak bardzo ich kocham. Każdego z osobna i razem. Opowiadam im o tej miłości. Opowiadam, jak wiercili się w moim brzuchu, a we mnie rodziła się miłość. Czasami żartujemy i porównujemy sobie „Kocham Cię jak cały wszechświat!” „A ja Ciebie jak cała Polskę!”. Chcę, żeby czuli, że są kochani. Ale też bardzo chcę, żeby słowa „kocham cię” rozumieli i nie wstydzili się ich używać w dalszym i dorosłym życiu!
Kocham Cię odpowiedzialnie
Na Rodzicach spoczywa gigantyczna odpowiedzialność! Poczęcie, a później wychowanie dziecka to nie tylko wikt, opierunek i edukacja. Rozwój emocjonalny dziecka jest równie ważny, jeśli nie najważniejszy. I nie są to puste słowa. Mówię je stanowczo, bo dokładnie wiem, jak to jest… Co z tego, że człowiek wkroczy w dorosłość wykształcony, z własnym m2, ale bez umiejętności budowania relacji i bez oddawania się głębszym uczuciom? Życie w pułapce domysłów, szukania własnej wartości to bardzo trudny los, który rodzice nieświadomie mogą zgotować dziecku. Mnie się to kojarzy z pozostawieniem dorastającego człowieka samemu sobie.
Oczywiście miłość nie zawiera się tylko w słowach, ale i w czynach. W skrajnych przypadkach dorosły może miłość zniszczyć i zdeptać np. powtarzając dziecku „kocham cię”, ale regularnie je bijąc, poniżając, czy znęcając się psychicznie. „Kocham. Nie biję.”
Odpowiedzialny przekaz „kocham cię” musi być spójny: czyny i słowa.
11 stycznia 2019
|Komentarze: brak