„ Samotna matka ”. Te słowa czasami słyszymy w swoim otoczeniu. Sąsiadka, koleżanka koleżanki, kuzynka. „To samotna, matka. Stary zrobił jej dzieciaka i poszedł do innej”.
Do rangi stereotypu urasta pojęcie samotna matka .
A może zamiast być samotną, czyli ofiarą warto wziąć sprawy w swoje ręce i stać się mamą samodzielną. W nas, kobietach, drzemie bardzo dużo siły (który samiec przetrwałby poród?). Czasami trzeba pozwolić tej sile wyjść na światło dzienne.
Naszykujcie sobie zapas chusteczek i zapraszam Was na historię Kasi, której samodzielne macierzyństwo nie jest obce.
Agumama: Witaj w cyklu Mama taka jak Ty. Proponuję, abyśmy zrobiły przyjemną atmosferę, więc powiedz kilka słów o sobie. Kim jesteś, co lubisz?
Kasia: Kim jestem? Mamą, ale i tatą za razem ;). Tak się jakoś złożyło, a może to genetyczne obciążenie, że wychowuję syna sama. No może nie sama. Każda osoba wokół nas wpływa na kształtowanie osobowości syna. Owszem, nie ma ojca, ale ma wujków, ciocie… i żadna z tych osób nie jest związana w inny sposób, jak tylko dlatego, że chcemy z tą osoba być.
Jesteś Mamą…
Syn ma 12 lat. Nigdy nie rozumiałam przyszłych mam rozmawiających z brzuszkami ;). Absolutnie tego nie czułam, ponad zgagę i trudności z zakładaniem butów. Dopiero kiedy się urodził, zakochałam się nad życie. Pierwszy raz poczułam miłość absolutnie bezgraniczną i bezinteresowną. Pewnie, że nie było słodko. Bywały dni kiedy karmiłam go piersią a w duszy wyobrażałam sobie, że za chwile złapię go i rzucę o ścianę. Kontrowersyjnie ? Nigdy nie uderzyłam syna. Niemniej nieraz miałam go szczerze dość. Takie chwilę załamania chyba ma każda mama, a za moment szczery uśmiech dziecka i wszystko znika.
Mama sama czy samotna matka ? Z którym określeniem czujesz się bardziej związana?
Nigdy samotna nie byłam, czasem tylko sama. Wiesz, jak wspomniałam to może genetyczne obciążenie. Ja nie mam ojca i nawet go nie znam. Ktoś kto w takiej sytuacji nie stanął jest zaskoczony, że go nie szukam. Myślę sobie a po co? Gdyby chciał sam by mnie znalazł. I nie odczuwam braku ojca. Mówię za siebie, ale jeśli się czegoś nigdy nie ma to trudno odczuwać tego brak.
Ta drogą poszłam, kiedy ojciec mojego syna okazał się nieodpowiedzialny. Lepiej w ogóle niż od święta. To chyba nawet mało powiedziane nieodpowiedzialny. Wyjechał do Anglii, żeby zarobić i kiedyś wrócił na Boże Narodzenie. W Wigilię był ok, pierwszy dzień świąt się zaczęło świętowanie ;). Pieniądze, które przywiózł schował w szafce, wziął część i wyszedł. Wrócił, wziął jeszcze trochę, wyszedł. Za kolejnym razem był już nieźle pijany. Wciąż wracał po pieniądze i wychodził. Przyznam, że miałam to gdzieś, do momentu aż syn się obudził, miał wtedy 1,5 roku i kiedy ojciec wychodził pobiegł do okna i krzyczał „tato, tato..” Serce mi pękło.
Uświadomiłam sobie, że nie mogę zafundować dziecku takiego życia. Wiesz, to kolejny moment, który pamiętam doskonale i który łapie mnie za serce. Ten maluszek w pampersie krzyczący… Wtedy uznałam, że trzeba to zakończyć dla dobra dziecka. Kiedy tatuś wrócił pijany już prawie do nieprzytomności spokojnie wyjaśniłam, że ja sobie tego nie wyobrażam i że do końca roku ma się wyprowadzić. Jakoś sobie dam radę…i wpadł w szał.
Wiele razy oglądałam filmy o maltretowanych kobietach ale nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka, tym bardziej, że to był człowiek spokojny. Nie wiem co w danym momencie w niego wstąpiło ale zaczął mnie szarpać, bić… Nachylił się nade mną i z pięścią wycelowaną w szczękę powiedział „zabiję cię k….” Pamiętam, że myślałam o tym żeby nie stracić zębów. Osłaniałam się ale i broniłam. Szanse nie były równe. Moja matka stała z dzieckiem na ręku i patrzyła. Uwielbiała go. Dobrze, że syn był malutki i raczej nie pamięta.
Policję wezwali sąsiedzi po moich krzykach. On zdążył uciec przy okazji zabierając kluczyki do mojego auta. Mimo, że była zima odjechał w samych skarpetkach.
Myślisz, że kiedy policja przyjechała poczułam się bezpieczna ? Nie. Byłam pobita i obolała, miałam stłuczona podstawę czaszki jak stwierdzono na pogotowiu. Zadawali mi pytania o numer rejestracyjny, model auta… Rozbił auto i wrócił. Policja go zatrzymała i zamknęła. Zalecono mi abym złożyła doniesienie na policji.
Następnego dnia tak właśnie zrobiłam. I wyobraź sobie. Siedzę na komisariacie a tu telefon od ojca mojego syna. „gdzie jesteś? porozmawiamy?”. Policjant spytał czy podtrzymuje oskarżenia. A ja tylko myślałam, gdzie jest moje dziecko i czy mi go nie zabierze. Ostatecznie przeprosił i wyjechał. Potem jeszcze byliśmy w kontakcie przez kilka miesięcy, ale obiecywał, że zadzwoni i nie dzwonił. Tego dziecku chciałam oszczędzić. Pozbawiłam go praw rodzicielskich za jego przyzwoleniem i od tej pory kontakt się urwał.
Wtedy czułam się sama…
Życie to pasma sukcesów i porażek, także w rodzicielstwie. Domyślam się, że działać w pojedynkę jest trudniej. Skąd bierzesz siłę? Czy te pokłady są gdzieś w Tobie? Czy może wspiera Cię najbliższe otoczenie?
Myślę, że mam ogromną siłę, która jest wynikiem miłości do syna. Dla niego zrobię wszystko. Nie potępiam kobiet, które wiążą się z partnerami i stają przed wyborem dziecko czy facet. Rozumiem. W pewnym momencie jednak uznałam, że ja i dziecko to całość. Więc jeśli ktoś chce być ze mną musi liczyć się z tym, że nas jest dwoje. A jeśli mój syn mu nie pasuje, to ta osoba nie jest dla mnie.
Mama i tata w jednym. Myślisz, że tak się da? Czy jesteś po prostu mamą x2? Jak wypełniasz synowi pustkę w miejscu ojca?
Było by idealnie, ale nie jest. Z racji, że sama ojca nie miałam posiadam męskie cechy. Czasami chciałabym być tylko mamą. Ta dobrą, która przytula. Musze jednak stawić czoła fochom i wychować. Nikt za mnie tego nie zrobi. Mogę odpuścić ale to mój syn. Jesteśmy przyjaciółmi i rozmawiamy o wszystkim, ale porządek musi być w pokoju.
Było mi trudno kiedy chciałam oduczyć syna pampersów. Jak tu wytłumaczyć, że sika się na stojąco, skoro mama robi to inaczej ? Momentami zabawnie, ale póki co działa 🙂
Wiem, że Twoje dzieciństwo nie było łatwe. Dlaczego?
Jakoś tak się trafiło, za co dziękuję komuś kto nade mną czuwa, że żyję. Czasami zastanawiam się jak to możliwe. Dla wielu w dzisiejszych czasach to jest absolutnie niemożliwe. Powinnam być patologiczna matka tłukąca dziecko. Moja mama, w chwili obecnej przebywa w domu opieki dla osób psychicznie chorych. Kiedy się urodziłam mieszkałyśmy z babcią. To była osoba nader elegancka, szlacheckie pochodzenie, pełna klasa i tu córeczka nazwijmy to niekonwencjonalna. Byłam zbawieniem dla babci. Gdy miałam trzy lata babcia kupiła nam mieszkanie, sama zaś zamieszkała z partnerem, potem mężem. Pierwszy mąż babci, a mój dziadek z resztą, cudowny człowiek i moja inspiracja, założył własną rodzinę. Tak wiec mieszkałam sama z mamą. Jak było ? Niekonwencjonalnie. Dla niej liczyli się znajomi, imprezy… i z nią byłam od poniedziałku do piątku. W piątek zabierała mnie babcia i trafiałam do innego, normalnego świata. W niedzielę jednak musiałam wrócić do domu. Czy to był koszmar? Nie, dla mnie to była codzienność. Pamiętam jak mama która jechała do pracy na 6 rano zostawiała mnie pod przedszkolem. Czy to mieści się komuś w głowie w dzisiejszych czasach? Inne dzieci były odprowadzane przez rodziców, kiedy już przedszkole było otwarte, ja zawsze byłam pierwsza.
Właśnie w przedszkolu wyłapano mój talent i do dziś mam zaświadczenie/ zaproszenie na egzamin do szkoły muzycznej. Mama jednak muzyki nie cierpiała i tego dnia, kiedy miałam się tam stawić zabrała mnie do pracy. Babcia po mnie przyjechała, ale egzamin przepadł. Takie dwa światy i ja marionetka ;). Trzy lata później dostałam się do szkoły muzycznej. Babcia naprawdę dbała o moje wykształcenie ale jakby nie widziała co dzieje się w domu.
Czasami uciekałam z domu do babci bo mama biła tak mocno. Waliła głową o ścianę w chwili szału. Nienawidziłam jej, ale też kochałam. To przecież mama. Bywałam głodna, sama, brudna… W szkole wytykana również przez nauczycieli bo ma wszy, bo brudna, a ja nie wiedziałam, że trzeba się myć. Kąpałam się w sobotę u babci. Gdy miałam, myślę, 13-14 lat babcia powiedziała, że muszę opiekować się mamą bo ona jest 7 miesięczna i jest upośledzona. To jakby wszystko wyjaśniło. Jakby, bo jak teraz na to patrzę to było nieludzkie zostawić dziecko chorej osobie. Kto nie przeżył nie zrozumie.
Mimo, że babcia powiedziała mi, że mama jest chora, ja nadal traktowałam ją jak mamę normalną – moją. Wiedziałam też, że muszę z nią być. Spuszczać po niej wodę w toalecie, myć podłogi, wyrzucać z lodówki rzeczy przyniesione ze śmietnika … Cały jednak czas zostawiałam syna pod opieką mojej mamy, kiedy wychodził ze żłobka, czy przedszkola. Sama za to skupiłam się na pracy zawodowej, osiągałam sukcesy, a co za tym idzie mało mnie było w domu i chyba na moment straciłam kontrolę nad tym, co się dzieje. Pieniądze – tych nam nie brakowało. Zarabiałam co raz więcej.
Aż pewnego dnia…
Któregoś dnia przyszło pismo od kuratora sądowego, a w nim znalazłam literówkę w nazwisku. Byłam przekonana, że sprawa dotyczy złożonego wniosku o pozbawienie praw rodzicielskich syna. Zadzwoniłam na podany numer aby sprostować błąd … i teraz usiądź, bo ja usiadłam. Odebrała pani, która powiedziała, że moja mama złożyła doniesienie na policję, że nie zajmuję się dzieckiem, mam schizofrenię i uprawiam nierząd. Z racji, że chodziło o dziecko od razu wkroczyła pani kurator. Serce mi stanęło. To był kolejny raz, kiedy poczułam, że ktoś mi go zabierze. Oczywiście że miałam lukratywną umowę o pracę, wysokie stanowisko na papierze, ale bałam się, ze mi nie uwierzą. Kurator powiedziała też, że mama u niej dziś była, bo nie stawiłam się na wezwanie i tłumaczyła mnie , że nie mogę przyjść bo wymieniam okna. To prawda, robiłam remont, a raczej zapłaciłam, żeby go zrobiono. Kiedy mama wróciła zaprzeczyła, że to ona. Następnego dnia była u pani kurator. Pokazałam umowy, wyjaśniłam i to był pierwszy raz w życiu, kiedy ktoś powiedział głośno, a ja to dostrzegłam, że mama jest chora. Pani powiedziała, że widzi, że mama jest „oryginalna”, że muszę iść wyjaśnić na policję i że na razie to jest słowo przeciwko słowu, że muszę przyprowadzić kogoś z rodziny. Poprosiłam babcię, żeby potwierdziła to co mówię. A co powiedziała babcia ? Że jest w konflikcie uczuciowym, bo kocha mnie i córkę. Ależ wtedy czułam się porzucona. Miałam ogromny żal do babci, do dziś mam. Natychmiast znalazłam opiekunkę dla syna. Na policji złożyłam wyjaśnienia. Ostatecznie odrzucono zarzuty wobec mnie ;). Odbiło się to też na pracy zawodowej. Kurator decyzją sądu przychodziła przez kilka miesięcy i sprawdzała czy nie jestem wariatką ;). Zaleciła też „izolację” syna od mamy. To był przełom. Wtedy własnie uznałam, że więcej żyć i pomagać mamie nie mogę dla dobra syna. Że to nie jest normalne, że ona nie jest normalna.
Czy dałam sobie z tym radę tak bez problemu ? Nie. Niby wszystko w trakcie postępowania było jak zwykle, za to mimo iż nie karmiłam dziecka piersią od dwóch lat, dostałam pokarm w piersiach. Gdyby mi ktoś to powiedział, to bym nie wierzyła. W ciąży nie byłam. Poszłam do lekarza i zrobiono mi szereg badań. Wszystkie wyszły prawidłowo. Przy ostatniej wizycie lekarz spytał czy mam jakąś trudną sytuację w chwili obecnej. Nakreśliłam i powiedział, ze to może być na tle psychicznym, z obawy o syna. Pewnie tak było. Po tej sytuacji zdecydowałam o wyjeździe do Hiszpanii.
A kiedy nas zabrakło znalazła się opieka społeczna, psychiatrzy, sąsiedzi, którzy w końcu zauważyli problem.
Mama w chwili obecnej ma zdiagnozowana schizofrenię paranoidalną. Zupełnie oderwana od rzeczywistości. A kto ma chęć skrytykować, polecam choć tydzień z taką osobą. Ja wytrwałam 36 lat.
Czy to, co przeżyłaś rzutuje na to, jaką jesteś mamą? A może dzięki temu jesteś lepsza?
Jestem przekonana , że tak. Zwykle powielane są stereotypy. Ja zaparłam się i robiłam wszystko to co widziałam na filmach. Może to śmieszne. Mnie nikt nigdy nie mówił „kocham cię”. Mojemu synowi powtarzam codziennie. Nigdy nie brakuje mu jedzenia. Codziennie ma kanapki do szkoły. Norma? Dla mnie nie. Byłam bita a nie biję. Owszem krzyczę czasem, bo mam dość jak każdy, ale potem przytulam i mówię „przepraszam”.
Czym jest samotne macierzyństwo? Czy ono coś Tobie dało?
Kurcze nie wiem. Nie wiem jak jest współtworzyć człowieka. Plus to na pewno fakt, że nie muszę z nikim negocjować warunków wychowania ;). Sama decyduję ale i sama muszę podejmować decyzje. Wiesz, byliśmy u koleżanki w Hiszpanii kiedy syn miał 3 lata. Wtedy powiedział, że chciałby znać wszystkie języki i tam właśnie mieszkać. Troszkę to zajęło ale kiedy miał 8 lat spakowałam się i wyjechałam do Hiszpanii zostawiając go na 1,5 miesiąca. Dojechał i żyliśmy idealnie. To on zaplanował tą podróż. I wcale nie było mu trudno w szkole. Dla niego ważne było, że jesteśmy razem. Czasem przebiera w moich potencjalnych partnerach, nawet ma swój typ ;). Udało nam się uciec przed przeszłością. Dopadła nas, kiedy babcia umarła. Przed śmiercią prosiła, żebyśmy wrócili. Przyznała, że mama jest chora i sama ma dość. Wróciliśmy żeby to zakończyć. Dwa lata trwało zanim sąd uznał, że mama bez zgody musi zostać umieszczona w domu opieki, ponieważ nie jest w stanie sama decydować. I rok oczekiwania na specjalistyczny dom opieki. W tym uczestniczył mój syn. Skoro nie kłamię na co dzień, to i trudno było to ukrywać. Kocha babcię, tatę i już nieżyjącą prababcię. A jak mówi codziennie kocha również mnie i jestem z niego ogromnie dumna…
Dziękuję Ci Kasiu, że zechciałaś podzielić się swoją historią. Nie jest łatwa, ale niech to będzie otucha dla nas wszystkich, że czasami chcieć to móc. I że nawet jak masz całe życie „pod górkę”, to jesteś w stanie wstać, otrzepać ubranie z kurzu i wziąć odpowiedzialność za siebie, za innych, za bliskich i za swój los. I mam nadzieję, że odczarujemy dziś tym tekstem określenie samotna matka .
Dziękuję.
Wam Mamy życzę pogodnego dnia 🙂 oraz zapraszam na kolejne spotkanie z Mama taka jak Ty. Będziecie ze mną w kolejnym tygodniu?
Uwaga: jeżeli jesteś szczęśliwą Mamą i chcesz się tym podzielić z czytelniczkami Agumamy, przepysznie gotujesz, sama robisz zabawki, znasz sposób by doba miała o 5 godzin więcej czy budujesz z dziećmi pojazd kosmiczny, napisz do mnie. Porozmawiamy. Może i Ciebie zaproszę byś pokazała nam macierzyństwo swoimi oczami.
9 lipca 2016
|Komentarze: 44