W chwili, gdy postanowiliśmy, że Fasolaki są już gotowe na stopniowe odejście od blendowanych dań na rzecz rozdrobnionych, jasnym stało się, że trzeba kupić miseczki. Szukałam miseczek kilkudzielnych żeby Wiercisław i Żółwik widzieli, że są ziemniaczki, że jest mięsko bądź rybka i że jest jarzynka. Nie chciałam żeby całą potrawa była wymieszana w jednym naczyniu/przegródce, ponieważ chcę ich uczyć nie tylko smaków ale i kolorów, faktur. Jedzenie serwowane najmniejszym, powinno przypominać jedzenie a nie breję. W oko wpadła nam kolorowa miseczka z podgrzewanym dnem Babyono. Producent oferuje możliwość wlania w dno naczynka ciepłej wody, żeby dłużej zachować ciepło potrawy.
Miseczki szybko do nas trafiły i na niedzielny obiad zaplanowaliśmy gotowanego na parze dorsza z ziemniaczkami i puree z gorszku i marchewki. Dodam, że był to debiut nie tylko miseczek ale także groszku i dorsza 🙂 Debiut obiadu okazał się strzałem w 10 a debiut miseczki z podgrzewanym dnem Babyono kompletną porażką.
Miseczka jest kolorowa i wygląda jak pyszczek zajączka. Ma trzy przegródki na jedzenie. I to jest koniec zalet miseczki. Może jeszcze niezbyt wygórowaną cenę można upatrywać jako zaletę, zwłaszcza gdy każdy zakup trzeba mnożyć x2….
To teraz wady:
– miseczka z podgrzewanym dnem Babyono bardzo krótko trzyma ciepło, mamy dwie, już kilka obiadów-testów na swoim koncie i ja nie widzę różnicy między tym, co podaję w zwykłym talerzyku a daniem z niby podgrzewanej miseczki. Dodatkowo trzeba ją cały czas trzymać z dala od dziecka żeby nie poparzyło sobie rączek. Tymczasem maluchy są ciekawe (moje oba) i chcą miseczkę dotknąć, najchętniej popukać, popacać i jest złość bo nie mogą;
– nie ma możliwości usunięcia całej uprzednio nalanej wody z miseczki, wlew jest tak źle wyprofilowany, że cały czas mniejsza bądź większa ilośc wody zostaje w środku. Mnie udało się raz opróżnić ja całkowicie – strzykawką. Tylko teraz pytanie: kto z rodziców wieloraczków, od bliźniąt począwszy, ma czas na zabawę odciągania z miseczek wody strzykawką? Mnie tego czasu szkoda.
– wkładając miski do mycia w zmywarce (producent gwarantuje taką mozliwość) musimy pamięta aby zatkać wlew wody, w przeciwnym przypadku cała brudna woda z resztkami detergentu, jaka się zmieści, zostaje w naszej miseczce. Dla mnie jednym z koniecznych warunków, jakie muszą spełniac akcesoria dla maluchów to bycie higienicznymi. Miseczka z podgrzewanym dnem Babyono nie spełnia tego wymogu. Gdzie tu higiena jeżeli jej dno nigdy nie będzie dokładnie wymyte z pozostałości?
– zalegająca woda, nawet niewielka ilość, z czasem będzie sprzyjała rozwojowi bakterii, ile byśmy nie pucowali jej z zewnątrz, żeby w czystych warunkach nakarmić nasze maluchy i tak pod spodem, w denku, będziemy mieli hodowlę zarazków.
A co powinna mieć miseczka z podgrzewanym dnem Babyono? Przede wszystkim powinna dawać mozliwość otwarcia dna i wyszorowania go. Może ścianki powinny by jakoś tak zabezpieczone, żeby faktycznie ciepło nie uciekało bokami a w całości było przekazywane w górę do potrawy. Może z czasem producent ulepszy swój produkt. Na razie miseczce dziękujemy.
Wracam więc do punktu wyjścia tj. do poszukiwań fajnych naczyń, w których będę serwować obiady moim małym smakoszom. Tym razem z ciut wyższej półki cenowej z nadzieją na sukces. Pochwalcie się, macie takie ulubione naczynia dla swoich pociech?
2 marca 2015
|Komentarze: 1