W ciągu ostatnich 48 godzin w sieci było gorąco. Na ring wyszły mamy, dyskutując, która z nich ma TEN bezpieczny fotelik samochodowy . Brałam udział w takiej ognistej wymianie zdań… Nikogo nie urażę gdy powiem, że każda, jak jeden mąż, ma fotelik najbezpieczniejszy dla swojego dziecka. Te dyskusje nigdy się nie kończą.
Po co udzielam się w takich dyskusjach? M. nazywa mnie „Batmanem” walczącym czasami z wiatrakami… 😀 Udzielam się bo to temat cały czas ważny. Udzielam, ponieważ dostępność dobrych i złych źródeł wiedzy jest tak powszechna, że czasami rodzice popełniają błędy, ale nawet nie wiedząc, że trafili na nierzetelne informacje, które później powtarzają innym dalej. I udzielam, ponieważ dołączyłam do projektu Kocham Zapinam i jestem bardzo z tego dumna 🙂
Nigdy w takich dyskusjach nie „polecam” fotelików, którymi jeżdżą Fasolaki bo i na jakiej podstawie? Mówię, że mam „Foteliki XYZ z przedziału 9-18kg RWF i sprawują się tak i tak, mieszczą do Fabii i spełniają moje oczekiwania, ewentualnie, że są tak a tak notowane w testach”.
Czy ja mam bezpieczny fotelik samochodowy ?
Zapraszam na 5 przykazań, które doprowadzają do zaciekłych walk.
1. Koleżanka poleciła
To jest niemalże jak atest atestów – koleżanka kupiła i poleca, a że dziecku jest super-wygodnie (patrz punkt 3) to już wisienka na torcie. Warto ochłonąć po tych jakże fantastycznych wieściach i zapytać koleżankę czy miała wypadek z udziałem tego fotelika, do jakiego zderzenia doszło, jak zachował się fotelik, czy przed zakupem oglądała crash-testy, czym się kierowała (ceną jako głównym kryterium?) czy, że tapicerka jest w Hello Kitty?
Rodzic nie-ekspert nie jest w stanie inaczej ocenić jakości fotelika i go polecić. Owszem możemy ocenić jego wygląd, to jak się sprawuje, ale pisanie, że jest w 100% bezpieczny bo ja go kupiłam jest naginaniem faktów… Zweryfikujmy to, co koleżanka poleciła u eksperta.
2. Ma wszystkie atesty
Homologacja ECE R44/04 – fotelik, który otrzymał ten certyfikat zapewnia jedynie minimalny standard bezpieczeństwa i tym samym dopuszczony jest on do sprzedaży na terenie UE. Żeby ocenić jakie normy spełnia i jakie miejsce w testach zajmuje fotelik trzeba temat zgłębić bardziej: ADAC, test Plus (w grupach 9-18kg i 9-25kg test Plus jest bardziej dokładny niż ADAC), i-size (homologacja i-size jest już stawiana blisko testów ADAC)… Kupowanie „badziewia” może nas naprawdę „drogo” kosztować…
3. Dziecku jest wreszcie w nim wygodnie…
jedzie wreszcie przodem, nie denerwuje się, ma luźno, pasy go nie cisną. Niewygoda jest często powtarzanym mitem. Warto też zastanowić się, co jest na pierwszym miejscu: wygoda i komfort czy bezpieczne dojechanie do celu? Czy jestem bezduszną mamą sądząc, że moim synom w fotelikach jest wygodnie, i o zgrozo! w wieku 2 lat wciąż jeżdżą tyłem (i trzymają się przy tym za ręce).
Polecam kupowanie fotelika stacjonarnie, żeby dobrać go do gabarytów dziecka i żeby był optymalnie dopasowany. Warto pamiętać, że fotelik ma bezpiecznie dowieźć nasze dziecko do celu a nie być jak kołyska, super wygodny wózek czy mata edukacyjna. To nie ten sprzęt 😉
Czasami dzieci wybitnie denerwują się w czasie jazdy, ale kompromisem w takiej sytuacji nie jest wożenie go na rękach czy z przodu żeby móc jedną ręką prowadzić a drugą zabawiać grzechotką. Może, jeżeli maluch naprawdę wpada w histerie, to lepiej przesiąść się do komunikacji miejskiej?
4. Kiedyś fotelików nie było i ludzie żyli
Hmm… kiedyś samochody jeździły max 50 na godzinę a nie 100 i więcej, kiedyś był dużo mniejszy ruch uliczny bo mało ludzi miało auta, kiedyś półki w sklepach ziały pustkami, kiedyś chorą Rozalkę wsadzono do pieca na 3 zdrowaśki, żeby wyzdrowiała…***
5. Żaden fotelik nie daje 100% bezpieczeństwa…
więc wolę wybrać tani i dobrze wykonany – moja pierwsza myśl to „yyyyy….”. To jest argument, który, w mojej ocenie, wystawiany jest wtedy, gdy już brak argumentów. Jak chińskie trampki będą gorsze niż firmowe najki, tak są foteliki lepsze i gorsze. Są takie, które pewien pułap testów przeszły, więc dają dużo wyższy poziom bezpieczeństwa niż te, o których wiemy tyle, że są i noszą miano fotelika. Ja stojąc przed takim wyborem wybrałam i zawsze wybiorę bezpieczny fotelik samochodowy .
Pozdrawiam młodziutką mamę Justynę, z którą rozmowa zainspirowała mnie do napisania tego artykułu. Już zupełnie offline, proszę nie słuchać mnie bo co ja tam wiem. Jestem „tylko” mamą, analitykiem, blogerką… Proszę anonimowo pogadać z ekspertem na przykład z Kocham Zapinam. Skoro córka wciąż jeszcze jeździ w foteliku 0 czy 0+, to jest jeszcze czas by zmienić swój punkt widzenia, odpuścić upór i posłuchać specjalistów i przesadzić małą na tylne siedzenie i do dobrego fotelika z kolejnej grupy wagowej.
Kochani, bezpiecznej jazdy Wam życzę i obyście swoimi pociechami cieszyli się całe życie 🙂
***Rozalka była siostrą Antka, bohatera noweli Bolesława Prusa (1880). W latach 90 była to lektura w szkole podstawowej. Kto dziś pamięta Rozalkę? Mną ten wątek wstrząsnął, że jak widać, po 20 latach jak żywy w pamięci.
30 stycznia 2016
|Komentarze: 18