Ostatnio trochę zaniedbałam swojego bloga. To znaczy nie tyle go zaniedbałam, co zaniedbałam dzielenie się z Wami treściami, które mam gotowe, prawie gotowe, albo w głowie 😉 A to wszystko dlatego, że bardzo dużo się ostatnimi czasy działo.
Już się poprawiam 🙂 Dawno nie pisałam nic tak po prostu, o życiu, o codzienności, więc dziś będzie bardziej osobiście…
Jutro Fasolaki kończą 14 miesięcy. Obchodzimy każdą miesięcznice chłopców i bliźniaki zazwyczaj dostają jakiś sympatyczny lub przydatny drobiazg. Ta miesięcznica jest wyjątkowa, zaraz obok urodzin, gdyby wszystko poszło zgodnie z planem to jutro, 28 maja, moje Szczęścia obchodziłyby rok. Tymczasem pospieszyli się i dali nam 2 miesiące więcej na bycie razem we czwórkę <3
Skończenie przez bliźniaki roku, oprócz wymiaru sentymentalnego, było dla nas ważne ze względów zdrowotnych. To po pierwszym roku mieliśmy sprawdzić, czy chłopcy pokonali wcześniaczą niedokrwistość. Także po roku powinny się naturalnie wchłonąć wodniaki jąderek, w przeciwnym wypadku czekałaby nas operacja. Udało się! Gdy tylko chłopcy się spionizowali, wodniaki zaczęły się wchłaniać. Mieliśmy jeszcze jedno zmartwienie Żółwikiem, u którego podejrzewano przepuklinę pachwinową – i znów strach, że operacja, że stres dla dziecka, że może go to boli. Ale wczoraj, w Dzień Matki, wizyta kontrolna u naszej Pani Chirurg, potwierdziła, że to był tylko duży wodniak i już się wchłonął. I to był najpiękniejszy prezent na Dzień Matki jaki Agumama sobie mogła wymarzyć! Pozostał nam tylko neurolog i rehabilitacja.
Aktualnie bliźniaki mają po 8 zębów i zalążki kolejnych. Gryzione jest wszystko co się da no i od pewnego czasu myjemy już zęby nie silikonową szczoteczką, a zwykłą szczoteczką i pastą 🙂
Wcześniactwo chłopców powoli przestaje być takie widoczne. Pięknie nadrobili rozwój psycho-ruchowy. Wiercisław już samodzielnie stoi, potrafi nawet napić się stojąc i niczego nie trzymając. Chodzi przy meblach, za ręce i przy pchaczach (krzesło, skrzynia na zabawki, pudełko do klocków, duża pufa). Potrafi pokazać nazwane przedmioty. Żółwik UFFFF goni brata. Mieliśmy przeboje z czworakowaniem bo zaczął czworakować, potem się „uwstecznił” i nagle z cicha pęk ruszył w tak piękne czworaki, że Pani Fizjoterapeutka nie mogła uwierzyć, że to dopiero 3 czy 4-ty dzień. Hahaha cała Mama! Najpierw musiał w sobie przeanalizować by potem pokazać światu wersję dopracowaną. Więc na dziś Żółwik czworakuje, staje przy meblach, porusza się przy meblach, pokazuje nazwane przedmioty i gada. Żółwik jest takim bardzo emocjonalnym chłopcem. Gdy się śmieje, to tak jakby motyle fruwały, ale gdy wpada w histerię ja mam łzy w oczach… Aktualnie minął skok, minęło ząbkowanie, więc przeważnie jest naszym śmieszkiem pocieszkiem <3
Przyspieszyliśmy trochę z rozszerzaniem diety. Po konsultacji z lekarzem, z racji wcześniactwa, opóźniałam Fasolakom rewolucje żywieniowe. Teraz, z nadejściem wiosny, próbujemy kolejnych nowości. Do menu wskoczył pieczony indyk i, co ciekawe, lepszy jest ten nasz „dorosły” a nie specjalnie pieczone mięsko saute. Pojawiła się delikatna jajeczniczka. Żółwik po raz pierwszy zjadł prawie całe jabłko, nie pokrojone w cząstki. Do diety weszły koktajle z owoców i jogurtu – ostatnio furorę zrobił koktajl z kiwi i banana 🙂
I tylko waga Fasolaków jest moim utrapieniem. Przyzwyczaiłam się już, że wcześniaki nie mieszczą się w „normalnych” centylach, że mając skończony rok noszą ubranka na 9-12 miesięcy. Wiem, że na to potrzeba czasu i dorównają rówieśnikom. Martwi mnie fakt, że ich waga zatrzymała się. 26 marca Wiercisław ważył 8030g, nastepnie 15 kwietnia 8520g a 13 maja 8660g. Tymczasem Żółwik 26 marca ważył 8450g, 15 kwietnia 9000g a 13 maja 9080g. O ile jeszcze Żółwik wygląda jak bułeczka, o tyle Wiercisław to skóra, kości i żebra na wierzchu. Chudziak taki. Jedzenia im nie odmawiam, mają apetyty, lubią co się im daje, lubią próbować. Czy ktoś mi może powiedzieć co ja takiego mam zrobić, żeby dzieci zdrowo rosły?
Ciekawa jestem czy inne Mamy też mają podobnie… Ja z jednej strony cieszą się każdym, najmniejszym osiągnięciem swoich pociech, nowym ząbkiem, pierwszym kroczkiem. Z drugiej strony chciałabym zatrzymać upływ czasu, celebrować każdą chwilę od nowa, przewijać taśmę i do niej wracać. Jak to wygląda u Was?
W tym tygodniu pożegnaliśmy się z pierwszym dzidziusiowym atrybutem – nasze fantastyczne leżaczki bujaczki znalazły nowe właścicielki. Jeden trafił do malutkiej, 2-miesięcznej Basi, a drugi do 5-miesięcznej Leny. Niby nic prawda? Skoro bliźniaki wyrosły to pora oddać, sprzedać i zrobić miejsce. Ale gdy prałam tapicerkę, składałam leżaczki do pudełek to przypominało mi się wiele chwil. Wspominałam jak chłopcy byli maleńcy tak, że nawet mocno ściśnięte pasy ich nie trzymały w pionie. Wspominałam jak czasami nie mogli usnąć, walczyli z opadającymi powiekami i wtedy delikatne wibracje bujaczka pomagały ukoić i ululać maluchy. Wspominałam wspólne gotowanie – ja w aneksie przy garach i bliźniaki rozstawienie w bujaczkach niczym widownia. No i w końcu rozszerzanie diety – chłopcy długo jeszcze nie siedzieli, więc wszystkie pierwsze posiłki próbowaliśmy własnie w leżaczkach. U nas po bujaczkach pozostało wspomnienie, ale niech służą nowym właścicielkom.
Zaraz po bujaczkach przyszła pora na nasz wózek. Od początku bliźniaki jeździli wózkiem Dorjan Danny Sport Twin 3w1. Stopniowo chłopcy wyrastali z poszczególnych elementów swojego pojazdu: za małe już były gondole, spacerówki zrobiły się wąskie, a ostatnio i foteliki stały się za małe. Tym razem nasz wybór padł na Baby Jogger Citi Mini GT. Mamy go od tygodnia i już widać wiele jego zalet: szybkość i prostotę składania i rozkładania, łatwość umieszczania w wózku dziecka łącznie z odpowiednim zabezpieczeniem, rozkładanie spacerówek do pozycji półleżąceje, oraz lekkość, lekkość idzie., wykonanie wózka.
Czas pędzi jak szalony. Jego pęd zbliża nas nieuchronnie do powrotu Agumamy do pracy, a także do żłobka. Ale o tym innym razem…
Dobranoc 🙂
28 maja 2015
|Komentarze: brak