Lato w mieście. W tym roku z przyczyn oczywistych nie planujemy wyjazdu wakacyjnego. W ostatnich latach, żeby mieć pogodę jak drut oraz zobaczyć parę ciekawych zakątków świata, wyjeżdżaliśmy za granicę. Do dziś z łezką w oku wspominam ubiegłoroczny Cypr. Było pięknie…. Cypr też zawsze będzie mi się kojarzył z wypoczęciem ciała, głowy, myśli i wierzę, że to dzięki tamtemu urlopowi w końcu udało nam się zrealizować projekt Bebiko. Ba! Nawet z rozmachem bo podwójnie 🙂 A ponieważ nasze Bliźnięta niedawno skończyły 4 miesiące, to tegoroczne lato spędzamy w stolicy.
Chłopcy upały znoszą nie najlepiej: są marudni, chcieliby zasnąć ale coś im nie pozwala, chcieliby się pobawić ale wszystko klei się do spoconych łapek. Całodzienne niespanie przekładało się na marudne wieczory pełne łez i coś, co nazywam fazą „noś mnie”. No i świetnie, ale jak będąc np. sama w domu zaspokoić na raz obie fazy noś mnie? Znalazłam bardzo prosty sposób, który od kilku dni świetnie się nam sprawdza: chłopcy przesypiają tyle ile potrzebują w czasie dnia, mają ochotę na zabawę, potrafią się chwilę sobą zająć, są znacznie mniej płaczliwi i zaczęła nam się klarować dłuższa drzemka nocna. Taka drzemka to marzenie bo chłopcy potrafią przespać nawet 6-8 godzin. Dużą zasługę w realizacji tego planu miał mój <3 który teraz wstaje rano wcześniej (ręka do góry kto wie jakim heroizmem dla susełka jest wstać wcześniej niż to konieczne? 😉 ).
Wygląda to tak: Tata wstaje rano, szykuje siebie, śniadanie etc. i wtedy mogę wstać ja. Nawet po kiepskiej nocy staram się ogarnąć siebie oraz dodatkowy „prowiant” dla maluchów jeszcze nim Tata wyjdzie do pracy. Przyświeca mi świadomość, że jeśli nie, to gdy Tata wyjdzie, już tylko od nastroju chłopców będzie zależało czy dzień spędzę z nimi w piżamie czy np. na spacerze. Na pierwszy spacer ruszamy około 9-10. Wyjeżdżamy z klatki i chłopcy już odpływają. Maszerujemy dobrze nam znaną okolicą, w cieniu, żeby chłopaków nie budziło słońce. Mama ma czas pooddychać jeszcze rześkim powietrzem. Gdy zbliża się pora jedzenia, a chłopcy nadal śpią, maszerujemy coraz bliżej domu żeby można było szybko zjechać na jedzonko. Z reguły udaje się jeszcze trochę czasu pojeździć już po naszym osiedlu. Reszta dnia, o ile nie ma innych planów, wygląda podobnie: powrót na jedzonko, hop do wózka i jazda na spacer. Uwielbiam spacery z chłopcami! Obserwuję sobie jak śpią, rozmyślam, cieszę oczy ich wypoczętymi buziakami. I tak na powietrzu czekamy aż Tata wróci do nas z pracy.
Chciałabym jeszcze jedną „tradycję” wprowadzić w nasze życie. Marzy mi się żeby w weekend Tata ruszał z chłopcami na męskie spacery. Wiem, że im potrzeba Taty, który te 5 dni w tygodniu spędza w pracy. Moi trzej mężczyźni mieliby męskie spacery a ja mogłabym na spokojnie coś w tym czasie robić. Może coś dla siebie? Może coś dla domu? A może miałabym ciut więcej czasu na pisanie bo pomysły są, cisną się do głowy, tylko brak czasu żeby je przelać 😉
Pediatrzy polecają spacery dla rozwoju układu immunologicznego dziecka. Jestem za! Ja polecam je także dla ochłody, ale przede wszystkim za niesienie ukojenia. Spokój moich maluszków jest dla mnie bardzo ważny. Póki pogoda dopisuje spacerujmy z naszymi dziećmi! A spacerując można i kogoś sympatycznego spotkać, ale o tym innym razem….
10 sierpnia 2014
|Komentarze: brak