Co i rusz, jak grzyby po deszczu, wyskakują ludzie, organizacje, którzy w tej czy innej dziedzinie są ekspertami i wiedzą więcej (najwięcej) i lepiej od nas samych. Przykładem takiego wątku jest in vitro i chociażby eksperckie teorie głoszone przez Panią Kaję Głodek czy księdza Longchamps de Berier. Ale dziś nie będziemy rozmawiać o in vitro, mimo że w naszym sejmie właśnie trwa debata nad propozycjami ustawy. Dziś o porodzie…
Cesarskie cięcie, cesarka , cc…. Jest wiele określeń porodu operacyjnego. Ale poród to poród prawda? A no właśnie….
W ostatnim czasie na forach społecznościowych zawrzało. A burzę rozpętała seria postów na portalu społecznościowym, opublikowanych przez grupę religijną Disciples of the New Dawn. Pojawiły się 2 kwietnia i głosiły m.in., że poród powinien odbywać się siłami natury, a jeżeli Bóg zdecyduje wezwać rodzącą do siebie to ani ona sama ani lekarz nie mają prawa ingerować w bożą wolę (czytaj: nawet cesarka ratująca życie rodzącej nie ma usprawiedliwienia). Jeden z wpisów został opatrzony zdjęciem podpisanym „Spójrz prawdzie w oczy: tak naprawdę nie rodziłaś. Miałaś chwilową przerwę. Dlatego okaż szacunek tym lepszym kobietom, które naprawdę zrobiły wszystko by urodzić jak należy.”
Jestem wkurzona. Bardzo! Jak ktoś mógł wpaść na pomysł takich bredni? Jakim prawem jakaś sekta decyduje, że cesarka to zło? Jakim prawem ktoś wogóle próbuje oceniać Mamy za to, w jaki sposób urodził swoje dzieci?
Jest szereg powodów, dla których ciążę kończy cesarka: wskazania medyczne, stany zagrożenia życia i zdrowia Mamy albo dzieci, brak postępu porodu, paraliżujący strach rodzącej a nawet cesarka na żądanie. Każdy z tych powodów dla tej konkretnej Mamy jest słuszny. I już!
Fasolaki urodziły się przez cc w 31 tygodniu ciąży. To nie była planowa a nagła cesarka. W środę 26 marca trafiłam wieczorem na patologię ciąży, a w piątek 28 marca o 8:29 i 8:30 rano Fasolaki były na świecie. Okej, mój poród nie był mistyczny, nie miałam okazji go przeżyć czy celebrować ponieważ sytuacja wymagała znieczulenia ogólnego. Pamiętam tylko strach przed oraz to, co działo się ileś minut już po. Ale urodziłam swoje dzieci i jestem z tego dumna, jestem dumna z nich, że są – piękni i zdrowi.
W przyszłości, gdyby chodziło o dobro dzieci, nie zawahałabym się z decyzją odnośnie cesarki nawet kiedy już wiem, jak to wszystko wygląda już po. Wspaniała jest świadomość, że MAM WYBÓR i że cesarka czy poród siłami natury to w dużej mierze MOJA DECYZJA.
Nie ma Mamy lepszej i gorszej bo chciała/nie chciała rodzić sn.
Poród sn czy cesarka to „chwila”, gdy na świat przychodzi Twoje dziecko, Twój największy skarb. Droga Mamo, nie daj się wciągnąć w głupią dyskusję. Nie ważne, jak Twoje dziecko przyszło na świat! Ważne, że poród pozwala Wam wreszcie być razem po tej stronie brzuszka!
9 kwietnia 2015
|Komentarze: 3