Ile faktycznie kosztuje pobyt z dzieckiem w sanatorium NFZ

W połowie listopada skończyliśmy turnus i wróciliśmy z sanatorium. Jadąc tam nie miałam doświadczenia. Wróciłam bogatsza o pewną wiedzę. Na przykład mówi się o tym, że pobyt dziecka jest w pełni finansowany przez NFZ. Ale jakie koszty ponosi rodzic czy opiekun? Czy zakwaterowanie i wyżywienie, to jedyne opłaty? A co z dojazdem?

W tym artykule znajdziesz odpowiedź na powyższe pytania.

Pobyt dziecka w sanatorium

Narodowy Fundusz Zdrowia w pełni pokrywa koszt pobytu dziecka w sanatorium uzdrowiskowym. Oznacza to, że za nocleg, wyżywienie, zabiegi oraz opiekę pielęgniarską i lekarską na miejscu nie płacisz nic. Natomiast koszt dojazdu do sanatorium i powrotu do domu ponosi opiekun. Podobnie jest z lekarstwami, gdy dziecko na miejscu się rozchoruje. Leki przyjmowane na stałe trzeba mieć ze sobą. Gdy zdarzy się choroba, lekarz w sanatorium przekaże zalecenia, wypisze receptę, a lekarstwa opiekun kupuje sam. Ja w aptece w Dąbkach zostawiłam około 500 pln.

Koszty dojazdu do sanatorium

W pełni ponosi je pacjent. W przypadku dziecka jest to opiekun. W naszym przypadku, dojazd wyniósł około 600 pln + 40 pln za przejazd autostradą. W pierwszej chwili kwota poraża, ale gdy się weźmie pod uwagę, że jechaliśmy we 4 osoby: Fasolaki, Babcia Basia i ja, to suma przestaje być aż tak zawrotna.

Do sanatorium nie trzeba przecież jechać samochodem. Kuracjusze dojeżdżają busem lub PKP. Przyznam jednak, że dla mnie komfort pakowania i podróżowania samochodem jest zupełnie inny. Miałam też wygodę na miejscu, bo mogliśmy po prostu wsiąść w auto i pojechać na wycieczkę do Darłówka do latarni morskiej czy do Kołobrzegu do Oceanarium.

Koszt pobytu opiekuna w sanatorium

Dzieci w wieku od 3 do 6 lat mają prawo do pobytu w sanatorium uzdrowiskowym z opiekunem. Opiekun dziecka musi za swój pobyt zapłacić. Stawki są niższe, niż w przypadku pobytów komercyjnych, ale mimo wszystko taki wyjazd to jest wydatek. Ja za swój pobyt: nocleg + wyżywienie za 21 dni zapłaciłam 2205 pln. Jeżeli jedziesz z dwójką dzieci to „w ramach przydziału” dostajecie 3-osobowy pokój z trzema łóżkami. Gdy będziecie chcieli pojechać całą rodziną, dostawki będą dodatkowo płatne. W sanatorium dla dzieci Argentyt w Dąbkach, w którym byliśmy, cena jednej dostawki to 50 pln, niezależnie ile ich upchniemy w niewielkim pokoju. Czasami można złączyć łóżka, ale nie zawsze układ pokoju na to pozwala.

Po wystawieniu przez lekarza pediatrę wniosku o sanatorium i przesłaniu go do Narodowego Funduszu Zdrowia, trafiasz na listę oczekujących. Kolejkę możesz sama sprawdzać online tutaj. Po pewnym czasie otrzymasz pismo. NFZ wraz z informacją o miejscu i terminie wyjazdu, zazwyczaj przesyła cennik pobytu opiekuna. Ja nie otrzymałam i inni rodzice z mazowieckiego, z którymi rozmawiałam, też taką informację otrzymali dopiero na miejscu. Miło, prawda?

Opłata uzdrowiskowa

W sanatorium, do którego zakwalifikowali się chłopcy, musiałam także uregulować opłatę uzdrowiskową za cały pobyt. Stawka to 73,50 pln / turnus od osoby dorosłej oraz 52,50 pln / turnus za dziecko do lat 7. Zatem dla naszej trójki całkowita opłata klimatyczna wyniosła to 178,50 pln.

Opłaty dodatkowe w sanatorium

Myślę, że mogą się różnić między ośrodkami. W sanatorium, do którego skierowano moich chłopców, płaciło się dodatkowo za parking 168 pln za cały 21-dniowy pobyt. Miałam też możliwość skorzystania z TV za 31,50 pln za turnus. Zrezygnowałam z tej oferty, bo zabraliśmy ze sobą tablet, a na nim ulubione bajki seriale Netflix, pobrane do oglądania offline (uwielbiam tą funkcję i często z niej korzystam!).

Aha, byłabym zapomniała o pralce. W sanatorium Argentyt była dostępna pralka. Na skorzystanie z niej trzeba było się zapisać na listę i uregulować jednorazową opłatę 8 pln. W tej cenie zawarte było pranie, które czasami trwało nawet 3 godziny oraz darmowe płukanie ręczne wszystkich ubrań w zaciszu swojego pokoju i brodzika. Ta ironia to gruncie rzeczy apel, by w takich ośrodkach, gdzie jedzie się z dziećmi, były dostępne 2, nawet 3 sprawne pralki. Mamy będą wdzięczne i te 8 pln zapłacą. A spragnionym wrażeń polecam tą historię, opisałam ją na FB.

historia pewnego długiego prania w sanatorium

To, co jest całkowicie bezcenne we wspólnym wyjeździe z dziećmi do sanatorium, to CZAS. Jedziecie tam wypocząć, nabrać odporności. Nie będziesz spędzała czasu w kuchni. Odpada Ci, ekhem, codzienne pranie. Przez 21 dni nie doświadczycie codziennego, porannego pośpiechu. Będą za to przytulańce, mnóstwo wspólnych spacerów, robienie rzeczy razem. Coś, czego mnie na przykład często brakuje.

Owszem, musiałam ponieść koszt swojego pobytu, a także kilka dodatkowych opłat. Podczas 3-tygodniowego pobytu chorowaliśmy wszyscy troje, a także babcia. Ale wróciłam szczęśliwa i spokojna, bo w głowie mam mnóstwo pięknych wspomnień, a chłopcy mieli Mamę tyle, ile potrzebowali. <3

Moje kanały social media

Zawsze będziesz na bieżąco.

Close