Witaj. Zastanawiasz się czasami jak to jest mieć bliźnięta? Zdarza Ci się zastanawiać, co tak naprawdę oznacza pojęcie „podwójne szczęście”? A może jesteś w ciąży i wiesz już, że będą bliźniaki, kompletnie nie wiedząc, co Cię czeka w niedalekiej przyszłości?
Niedawno co nieco o bliźniętach Ci opowiedziałam. Ale wiesz, jestem ich Mamą, mogę nie być obiektywna 😉
Chciałabym żebyś poznała inną multi-Mamę, moją imienniczkę, Agnieszkę.
Gdy przeczytałam Jej wyznanie, poprosiłam o dołączenie do cyklu Mama taka jak Ty. Chciałam, żebyś i Ty mogła poznać Agnieszkę. Opowiedziała swoją historię własnymi słowami.
Przemyślenia mamy bliźniąt
Razem z narzeczonym bardzo chcieliśmy mieć dziecko. W 2015 roku już po pierwszym cyklu zobaczyliśmy dwie kreski na teście. Co za radość! Niestety… ta radość trwała krótko. Zaczęły się plamienia, szpital i diagnoza – poronienie. Po dwóch tygodniach znowu szpital. Pogotowie zabrało mnie z domu w strasznych bólach. Co się okazało? Lekarz się pomylił… To była ciąża pozamaciczna, która pękła… Krwawienie do brzucha, operacja, wycięto lewy jajnik i jajowód. Lekarz mnie omijał, jakoś nie chciał mi opowiedzieć, co dokładnie się działo podczas operacji. Dopiero w przeddzień wyjścia ze szpitala udzielił krótkiej informacji.
I co dalej?
Uznałam, że skoro zostałam tak „okaleczona” z narządów, to jedyny sposób na dziecko to chyba in vitro. Pojechaliśmy po kilku miesiącach do kliniki we Wrocławiu. Trafiliśmy na cudownego lekarza, który stwierdził, że mimo wszystko naturalne zajście w ciążę jest możliwe. Zlecił mi kilka badań z krwi, skierował do szpitala na sprawdzenie drożności tego jednego jajowodu który mi pozostał i… dał nam pół roku na zajście w ciążę. Po trzech miesiącach ponownie ujrzeliśmy dwie kreseczki na teście!
Będą bliźniaki!
Pojechaliśmy ponownie do kliniki na potwierdzenie ciąży. Lekarz powiedział, że tym razem na pewno ciąża jest w dobrym miejscu, ale zarodka nie widać, bo jest jeszcze za malutki. Kazał przyjechać za dwa tygodnie. No i przyjechaliśmy. Omal nie umarłam ze strachu, gdy lekarz zaczął się wpatrywać w monitor podczas usg i nic nie mówił. Resztkami sił zapytałam:
– Coś tam widać?
– A lekarz do mnie: No to wstrzeliła się pani podwójnie.
– A ja: Co to znaczy?
– Lekarz odpowiedział: Bliźniaki jednojajowe
– Krzyknęłam wtedy: O Chryste!
Do dzisiaj to pamiętam. Złapaliśmy się z narzeczonym za głowę, nic nie potrafiliśmy powiedzieć. Poprosiłam lekarza o L4 uzasadniając to tym, że moja głowa musi ogarnąć to, że będą bliźniaki. Pamiętam jak na odchodne zapytałam:
– Czy to prawda, że na początkowym etapie jeden bliźniak może zjeść drugiego?
Ale wystrzeliłam wtedy z tekstem!
Podwójne szczęście, podwójne ryzyko
Chyba myśl o bliźniakach mnie przerosła. Ale do rzeczy. W związku z tym, że była to ciąża 1k2o (1-kosmówkowa; 2-owodniowa – przyp.aut) wizyty u lekarza były częstsze, wiadomo też – przez całą ciążę widmo zespołu podkradania, no i jako że to ciąża bliźniacza, to była to ciąża wysokiego ryzyka. Ciążę zniosłam wspaniale, żadnych wymiotów, humorków itd. Mimo wszystko chyba nie docierało do mnie, że będę mieć dwójkę dzieci. Widziałam je na usg, ale nie docierało do mnie. Nadszedł czas cc. Położono mi dzieci na chwilę na klatkę. Nie potrafiłam uronić ani jednej łzy. Pomyślałam o sobie jak o wyrodnej matce. A przecież tak bardzo chciałam mieć dziecko…
Dać sobie czas, dać sobie szansę
Kolejne dni w szpitalu i opieka nad dziećmi. Jakoś nie potrafiłam do nich podejść z uczuciem. Wydawało mi się chyba, że to nie moje dzieci, tylko że dostałam je chwilowo pod opiekę. Chciałam karmić piersią i to bardzo. Nie wyobrażałam sobie karmienia mm. Niestety brak opieki poporodowej, opieki ze strony położnych oraz ze strony doradcy laktacyjnego oraz położnych sprawił, że zatraciłam też motywację. Wylałam dużo łez z tego powodu już po powrocie do domu. Kolejny raz pomyślałam o sobie źle. Bałam się też jak poradzę sobie z bliźniakami. Z każdej strony słyszałam od koleżanek, że płaczą po kątach przy jednym dziecku, a ja będę mieć dwójkę… Wiedziałam też, że nie będę mieć żadnej praktycznie pomocy, bo narzeczony pół dnia w pracy, a z rodziny nikt się nie zadeklarował. I te pytania z każdej strony jak ja sobie poradzę…
Mam tę moc!
Jednak z każdym dniem nabierałam pewności siebie. Dużo mi dały wizyty położnej środowiskowej i jej słowa, że widzi, że dzieci mam takie zadbane, że wyczuwa zapach ugotowanego obiadu i że ja dobrze wyglądam. Zaczęłam wykorzystywać czas kiedy dzieci śpią na prysznic i makijaż (nawet jeśli nie wychodziłam z domu), bo chciałam się dobrze czuć sama ze sobą. Strasznie wkręciłam się w strojenie dzieci, w długie spacerki. Uwielbiałam ich trzymać na klatce. Po prostu zaczęłam się w nich zakochiwać! Bałam się trochę, że jednego mogę darzyć większym uczuciem. Nic mylnego! W przypadku bliźniąt miłości się nie dzieli tylko mnoży! Są podobni wyglądem, ale już widać, że będą mieć inne charakterki.
Teraz też płaczę często
W niedzielę 29 stycznia skończyliśmy dwa miesiące – najpiękniejsze dwa miesiące mojego życia! Wpatruję się teraz w nich jak w obrazek, uwielbiam się nimi zajmować. Po prostu oswoiłam się, że jest ich dwóch. I jak się ktoś mnie pyta teraz jak ja sobie radzę, odpowiadam z rogalem na twarzy, że super! Nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieć jedno dziecko. Baaa, nawet już do mojego partnera powiedziałam, że chciałabym mieć jeszcze jedno. Myślę, że wiadomość, że będę mieć bliźniaki strasznie mnie poraziła. Teraz jednak myślę, że bliźniaki to najcudowniejsze co mogło mnie spotkać. Myślę, że Bozia mi wynagrodziła poprzednią ciążę ponieważ w rodzinie nie było bliźniąt. Na wieść o ciąży bliźniaczej płakałam…
Teraz też płaczę często… ale ze szczęścia <3 <3
******************
A ja płaczę teraz ze wzruszenia bo to jedno z piękniejszych wyznań miłosnych jakie czytałam <3 Z tej historii bije takie silne uczucie i takie szczęście i taka energia, że czytam raz po raz wzruszona i uśmiechnięta.
Dziękuję Ci Agnieszko za podzielenie się swoją historią i życzę Wam jak najwięcej pięknych chwil razem!
ps. Zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego bohaterki. Nie ma zgody na jego powielanie i wykorzystywanie do celów innych niż niniejszy post.
15 lutego 2017
|Komentarze: 14