Fasolaki, jak wszystkie bliźniaki, to wyjątkowe rodzeństwo. Urodzeni tego samego dnia, niemalże o tej samej godzinie (8:29 i 8:30). Kilka miesięcy spędzili bardzo blisko siebie, wtuleni w jednym brzuchu Mamy. Razem leżeli w jednej szpitalnej mydelniczce. Przez pierwsze 6 miesięcy życia, spali obok siebie w jednym łóżeczku. Razem się rozwijają. Otoczeni tymi samymi przedmiotami. Żyją w tym samym czasie i tym samym środowisku. A jednak…
Są różni. Każdego dnia, z rosnącą fascynacją, obserwuję, jacy są różni. Widzę różnice charakterów: Żółwik ma bardzo bogatą wyobraźnię, a Wiercisław nie buja w obłokach, układa puzzle, rozwiązuje zagadki. Mają swoje preferencje odnośnie ubrań.
Są tak różni, a żyć bez siebie nie mogą.
Wychowanie bliźniaków wymaga od rodzica bycia jak waga: cały czas pilnujesz, żeby szalki były mniej więcej na równi. Brak równowagi na tej wadze nie tylko rodzi konflikty. Ten brak może mieć negatywne skutki w przyszłości na przykład w samoocenie jednego z bliźniąt. Zrozumiałam to po rozmowie z psychologiem, kilka miesięcy temu.
Wychowanie bliźniaków to pielęgnowanie ich indywidualności, z jednoczesnym wsparciem dla tej więzi, która łączy rodzeństwo.
Kto zrozumie wyjątkowość życia z bliźniakami? Tylko psycholog, ktoś, kto ma bliźniacze rodzeństwo, a przede wszystkim inny rodzic wieloraczków.
Zastanawiałaś się kiedyś jak to jest być Mamą bliźniąt?
Zapraszam Cię na kilka chwil do naszego domu. Zapraszam Cię na mały quiz pod tytułem:
Co Ty wiesz o bliźniakach?
Pamiętasz, jak niedawno pisałam, właściwie pytałam na łamach bloga, jak wziąć prysznic, gdy jestem sama z małymi dziećmi? To nie było z mojej strony wyolbrzymienie, szukanie problemu, gdzie go nie ma. Bliźniaki to zmasowana siła rażenia, huragan Katrina w 2 osobach, podwójna porcja słodkości i małe pogawędki, których z fascynacją słucham. To moja definicja, kwintesencja słowa ‚bliźnięta’ <3
Bliźniaki to nie jedność
Co jest mocno krzywdzące, to że zwykło się traktować bliźniaki jak jednego człowieka rozłożonego na dwa ciała. Wpływa to źle na psychikę dziecka, ale także jest dla bliźniąt smucące i krzywdzące.
Jeżeli idziesz w odwiedziny do bliźniaków, nie kupuj im jednej wspólnej zabawki, nie kupuj im też dwóch zupełnie innych „bo się podzielą” (chyba, że bardzo dobrze wiesz, że tego chcą). Przynieś bliźniakom coś mniejszego, tańszego, ale niech będą to dwie rzeczy, żeby każde z nich poczuło się jednakowo wyróżnione.
Przypomnij sobie, co zwykle robisz jako rodzic? Reagujesz i odpowiadasz na potrzeby swojego dziecka, prawda? Wychowanie bliźniaków jest podobne 😉 tylko x2. Odpowiadasz na indywidualne potrzeby, dwóch osobnych jednostek. W miarę możliwości i z rozsądkiem oczywiście. Zatem jeżeli dzieci wyrażają chęć bycia wszędzie razem – ja im to umożliwiam. Jeżeli chcieliby być osobno np pójść na spacer z jednym z rodziców – też im to dam 🙂
Czasem słońce czasem deszcz
Kochają się, ale rywalizują ze sobą równie zaciekle. O jednej rajstopy z pociągiem potrafią drzeć koty, aż ktoś ucierpi lub odpuści. Jeden drugiemu nie ustąpi (dlatego przydają się dwie identyczne zabawki – żeby nie zaogniać).
Tęsknią za sobą ogromnie. I stają za sobą murem, gdy na scenie pojawi się ktoś jeszcze. Ciocie w żłobku codziennie mówią nam, że chłopcy mają się na oku i szukają wzrokiem podczas zabawy osobno. Nie szukają innych dzieci. Wystarczy, że w zasięgu wzroku jest brat.
Jak dwie krople wody. Na pewno?
Tam, gdzie pojawia się temat bliźniąt, zawsze wraca kwestia: czy ubieracie swoje dzieci identycznie? Jeżeli bliźnięta są różnej płci to pół biedy – kwestia ubioru rozwiązuje się sama. Jest taka…hmm moda? maniera? ubierania dzieci tak samo. Jeżeli tego chcą i tak same wybierają – jestem na tak. Ja synków nie ubierałam identycznie. Powtarzały się piżamki czy niektóre fajne, niemowlęce komplety i na tym koniec. Dziś są już tacy duzi, że sami deklarują, które ubranie jest czyje, mają swoje preferencje co do kolorystyki i rywalizują o pojedyncze sztuki.
Jeżeli idziesz z wizytą do bliźniaków, nie uszczęśliwiaj rodziców identycznymi bodziakami czy kompletami. Może to urocze, słodkie i fajnie wygląda. Ale to rodzice, a potem dzieci, decydują, w co są ubrane.
Oczopląs i kocio-kwik
Znasz te historie, że bliźniacy zamieniają się w szkole na klasówkach? Każdy je słyszał. Nie wiadomo ile w tym prawdy. Czasy szkolne jeszcze przede mną, więc czekam niecierpliwie, co wtedy będzie i czy życie potwierdzi te historie.
Fasolaki robią nas w konia. Mają prawie 3 lata, więc doskonale wiedzą, które ubranie jest czyje. Ubieram chłopców na spacer. Biorę granatową bluzę, a Żółwik protestuje, że jego jest przecież ta bordowa. Zakładam mu bordową i wtedy przybiega Wiercisław. Od progu protestuje bardzo spektakularnie. Przecież bordowa bluza jest jego. Gratulacje Mamo, właśnie dałaś się wyrolować niespełna 3-latkom.
Czy istnieje magiczna więź?
Kto tego nie doświadczył, nie zrozumie. Można się z tego śmiać. Można umniejszać i podsumować, że ta więź to wymysł rodziców. Ale ona istnieje. Ach, gdyby każdy powątpiewający miał okazję zobaczyć zdjęcia moich Fasolaków ze szpitala. Nie opublikuję ich bo są częścią bardzo prywatnego archiwum i przeżyć. Na wielu z nich chłopcy, tacy maleńcy i chudzi, tulą się do siebie, jakby brat był jedynym pewnym i bezpiecznym punktem oparcia w tym nowym, nieznanym świecie! Na zdjęciach ze szpitala prawie zawsze synkowie zwróceni są buziakami do siebie.
Zawsze chłopcom to podkreślam, że na dobre i złe siebie będą mieli zawsze. Ale mam wrażenie, że oni i tak to wiedzą…
Wychowanie bliźniaków – dylematy bliźniaczej mamy
Pamiętasz? Kilka razy wspominałam o chorowaniu, które zaczęło się wraz z pójściem Fasolaków do żłobka. Sęk w tym, że Żółwik choruje bardziej i dłużej, a Wiercisław łapie tylko krótkie przeziębienia. Powstał w tym czasie dylemat czy podczas choroby Żółwika Wiercisław ma chodzić do żłobka czy nie. Problem właściwie rozwiązał się sam – Wiercisław nie chciał nawet wyjść na spacer tylko z babcią, gdy chory brat miał zostać w domu.
Z ciekawości pytałam znajomych i „sieciowych” Mam bliźniąt, jak postępują w podobnych sytuacjach i nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Padły zupełnie skrajne argumenty i miały dla każdej z Mam sens.
Nie rozdzielam bliźniąt na siłę. Nie synchronizuję bliźniąt na siłę. I codziennie borykam się z dylematami: „czy dobrze postąpiłam?”, „czy byłam sprawiedliwa?”, „czy nie poświęcam więcej czasu bratu?”.
Na koniec mam dla Ciebie rozmówki Fasolaków:
Siedzimy i jemy obiad. Mam na talerzu omlet po smażeniu schabowych. Fasolaki odbywają poważną dyskusję:
Żółwik: Co to jest?
Wiercisław: To pasztecik.
Żółwik: Nie, to KOMPLECIK.
Czy moja opowieść obaliła część mitów, z jakimi się zetknęłaś na temat bliźniąt?
Masz doświadczenie z bliźniakami? Jesteś Mamą, a może masz bliźniacze rodzeństwo? Ciekawa jestem: czy w Twoim doświadczeniu bliźniaki są od siebie zależne czy kompletnie niezależne? Pójdą za sobą w ogień czy chadzają innymi ścieżkami?
5 grudnia 2016
|Komentarze: 32