Przychodzi pora gdy mama wraca do pracy cz.2

Pomimo sporych kłopotów, jakie mnie dopadły, postanowiłam, że kolejna część cyklu mama wraca do pracy będzie na wesoło.

Zapraszam na część 2:

5 oznak, po których można poznać, że mama wróciła do pracy

Dwie różne skarpetki

Czy zdarzyło Ci się wrócić z pracy i zastać dzieci ubrane w dwie różne skarpetki albo w bluzki i spodnie założone maluchom kompletnie na odwrót niż Ty byś dopasowała? Mnie tak! A że mam zapędy pedantyczne, to czasami trudno mi się z tym pogodzić 😉 Powiem więcej, mimo że zdarza mi się zostawić skompletowane zestawy dla moich Fasolaków, to i tak gdy wracam są ubrani kompletnie odwrotnie, albo wyszli na spacer w domowych dresach (czytaj przy krótkich lub znoszonych).

Prawda jest taka, że ani tata ani babcia ani niania ani panie ze żłobka, nikt nie siedzi w Twojej glowie i nie zwracają aż tak uwagi na outfit maluchów jak Ty 🙂 Ani Ty ani oni nie robicie nic złego. Po prostu, Ty Mamo, starannie dobierasz garderobę swoich dzieci i już w głowie masz co z czym i w czym będą świetnie wyglądać. Tymczasem dla opiekunów, będących część dnia z Twoimi dziećmi, ważne jest by były czyste, ubrane odpowiednio do pogody a nie gotowe na wybory małej miss i mistera 😉

Mama jest i będzie głównym stylistą w domu przynajmniej do czasu, aż dzieci wejdą w nastoletni okres buntu. Wtedy się zaprą i nie dadzą już sobie zakładać spodenek z aplikacją żółwika, ale przez tydzień będą uparcie nosić ten sam, czarny, znoszony sweter.

Aha, i jeszcze jedno, dzieci to dzieci, ma im być wygodnie 🙂

Uprane nie uprane

Zawsze miałam sporo prania. Jak ognia unikam prania ręcznego, więc pralka chodzi u mnie nawet kilka razy w tygodniu. Przy dzieciach to już jest Meksyk. Średnio co 2 dzień piorę, rozwieszam, zdejmuję… Czegoś tu brakuje? Tak, brakuje „składam”. Rutynowo wygląda to mniej więcej tak: wstawiam pranie tuż po przyjściu z pracy albo jak tylko Fasolaki zasną, w międzyczasie ściągam to, co się suszyło na suszarce. Pranie się kończy, rozwieszam i nadchodzi noc. To czyste, ściągnięte trafia na stos, a stos leży sobie gdzieś. Jeżeli rano to „gdzieś” jest potrzebne to stos trafia „gdzieś indziej”, czasami trafia tam „gdzie nikomu nie przeszkadza” a to już ryzyko, że poleży dłużej 😉

W końcu przychodzi pora na poskładanie prania, ale wtedy z reguły stos jest już stosiskiem, albo mamy do czynienia z kilkoma stosami.

Nie zawsze tak było. Był czas, że wstawiałam pranie, programowałam na 6 rano, rozwieszałam, składałam i się jeszcze kładłam na trochę, nim Fasolaki wstały. Ach, niby dopiero od 1,5 roku jestem mamą a te czasy wydają mi się takie zamierzchłe…

A jak krajobraz u Was? Znacie te pachnące świeżością, szmaciane kopczyki?

Słodziaki i chrupaki

Wraz z nadejściem macierzyństwa obiecywałaś sobie „moje dzieci długo nie zaznają słodyczy i niezdrowych rzeczy”? Ha ha ha. A teraz zostały pod opieką taty/babci/niani i gdy wracasz widzisz jak w łapkach ściskają biszkopciki. Pół biedy jeśli to takie domowe biszkopciki, ale przeważnie to te fajniejsze, sklepowe.

Ja też sobie obiecywałam… Od początku rozszerzania diety gotuję, piekę chłopcom sama.

Moja mama, babcia Fasolaków, nie faszeruje wnuków słodkościami. Jeszcze? Ale kupiła im niedawno na spróbowanie parówki Piratki. Ku mojej uciesze stosunek był obojętny, w kierunku niechętnego, ale to nie ma znaczenia w tej historii.

Gdy wypuszczamy maluchy spod swoich matczynych skrzydeł, pora przepracować w sobie temat, że ktoś inny będzie dawał moim dzieciom jedzenie, niekoniecznie takie jakie ja sama bym dała.

Podobnie będzie w żłobku czy przedszkolu.

Oczywiście, pomimo powrotu do pracy, nadal jestem mamą i mam wpływ na to, co moje dziecko je, ale warto trzymać się paru głównych swoich zasad (np. alergie, jedzenie po myciu zębów, gluten, cukier) jednocześnie pozwalając na to by życie samo zweryfikowało.

Przypomina mi się historia opowiadana przez Agatę Aleksandrowicz (Hafija.pl) jak jej syn poszedł do przedszkola, panie dostały wytyczne co maluch je a czego mu rodzice nie dają (na liście były budzące wiele emocji parówki), a po kilku dniach się okazało, że chłopiec bierze od innych dzieci parówki bo bardzo mu posmakowały.  🙂

Kto mi podmienił dzieci

Wracam z pracy do domu, a moi synowie mnie ignorują 🙁 Wybierają babcię i to do niej biegną pokazać znalezionego kasztana 🙁 To babcia całuje otarty paluszek 🙁 Jestem załamana. O emocjach, które towarzyszą zmianom, gdy mama wraca do pracy , w tym o pogniewanych Fasolakach, napiszę w kolejnej części. To jest obszerny wątek i bardzo trudny dla mnie.

Słyszałam też o przypadkach, że dziecko jest tak zauroczone ciociami ze żłobka czy przedszkola, że mama, która przyszła malca odebrać musi iść się jeszcze przejść bo tu trwa zabawa w najlepsze.

Byliśmy wczoraj z chłopcami na kontrolnej wizycie u logopedy. I akurat nasza pani doktor jest babcią kilkuletniej dziewczynki. Od razu zwróciła uwagę, że Fasolaki mnie ignorują. Zaczęłyśmy o tym rozmawiać. Pani logopeda starała się mnie uspokoić, że to minie, że i jej wnuczka przeszłą przez ten etap, ale później „odobraziła się” na swoją mamę i, po kilku tygodniach, znów była całym jej światem.

Burdello

Aktualnie nie stać nas na panią do sprzątania. Każdy dzień wygląda tak, że mama idzie do pracy a chłopcami, nim pójdą do żłobka opiekuje się Tata, a następnie z pomocą przyjeżdża Babcia Basia. Fasolaki z Tatą dokazują, rysują, uczą się wchodzić i schodzić po schodach, czytają książeczki.

Gdy do tego dojdą jeszcze naczynia po obiedzie, podwieczorku, kompociku, to gdy wracam do domu bardzo często zastaję plac jak po wybuchu bomby atomowej.

I teraz mam do wyboru: spędzić czas pozostały do kapieli z synami, być z nimi, pobawić się, porozmawiać albo ogarniać miejsce wybuchu bomby. Wybieram, najczęściej, wariant pierwszy. Staram się, po powrocie z pracy, spędzić maksimum czasu z Fasolakami bo wiem, że za chwilę będzie kąpiel, spanie, nowy dzień i trzeba będzie się rozstać na kilka długich godziny. Bomba poczeka, do czasu aż Fasolaki zasną albo do jutra, jeśli będzie trzeba 😉

mama wraca do pracy

Droga Mamo, czy przynajmniej w 2 punktach odnalazłaś siebie? Ufff czyli luz, albo nie masz się czym martwić bo jesteś zupełnie normalną mamą albo… obie jesteśmy w totalnym chaosie, ale już jest nas dwie 🙂 A w grupie siła! Chaos powoli zniknie, gdy oswoicie się z nową sytuacją, albo stanie się elementem nowej rzeczywistości.

„Cza czekać” 😉

Moje kanały social media

Zawsze będziesz na bieżąco.

Close