„O, bliźniaki! Jednojajowe?” tak często słyszę ten i podobne okrzyki, że już się przyzwyczaiłam. Czasami dochodzą jeszcze pytania „czy w rodzinie były bliźniaki?” albo czy nie chciałabym jeszcze dwóch dziewczynek. Oraz last but not least czy ubieram synów jednakowo?
Bliźniaki zwykło się ubierać identycznie. Historycznie wynikało to z faktu, że wybór ubrań nie był tak różnorodny, jak dziś. Jednokolorowe ubrania były ogólnodostępne. Te bardziej „zachodnie” trafiały się tylko, gdy miałaś za granicą rodzinę, czy przyjaciół.
Jednakowo ubrane dzieci są słodkie!
To jeden z głównych powodów, dlaczego rodzice decydują się na identyczne ubieranie bliźniąt. Czy ja dałam się ponieść temu nurtowi? Tylko trochę 😉 Jeszcze w ciąży kupiłam dwa identyczne, białe kombinezony z uszkami misia. Hormony mnie przechytrzyły 😉
Mówiąc już całkiem poważnie, do dziś mamy w domu takie ubrania, które są identyczne. Kupuję je wtedy, gdy chłopcy chcą mieć dokładnie taką samą bluzkę czy piżamę.
A co z indywidualnością?
Jednym z elementów budowania tożsamości malucha, jest jego indywidualność. Dziecko musi mieć przestrzeń, by rozwijać własne „ja”. W przeciwnym przypadku, zawsze będzie coś kosztem czegoś i ktoś kosztem kogoś. Ubranie może być dla dziecka formą wyrażenia siebie: „ja tu jestem, lubię kolor zielony, lubię pieska Chase’a”. Odgórne i autorytarne unikanie indywidualności bliźniąt poprzez ubiór, czy inne formy ujednolicania dzieci, to błąd, który utrudni dziecku/dzieciom funkcjonowanie za kilka lat.
Jak odróżnić bliźnięta?
Ubiór może być jednym z elementów, który optycznie, już na pierwszy rzut oka pomoże odróżnić bliźniaki od siebie. To ważne! Nie jest dla dziecka ani przyjemne, ani budujące, gdy otoczenie – rodzina, koledzy, opiekunowie w żłobku, przedszkolu czy szkole wciąż mylą je z siostrą/bratem.
Może to być też jeden drobiazg np. inna czapka, czy inny wzór na kapciach. Albo, jeśli dzieci chcą mieć podobne ubrania, to może kolor mógłby być wyróżnikiem?
W kontekście dobierania ubrań dla dzieci, u mnie najczęściej sprawdza się kupowanie podobnych rzeczy. Rzadko jest tak, że obaj chłopcy zafiksują się na identycznym wzorze. Przeważnie kolor, czy aplikacja sprawiają, że ubranie nie jest identyczne.
Co ciekawe, chłopcy mają „swoje” rzeczy. I o ile ja to wiem, o tyle gdy ktoś inny podsuwa do założenia bluzkę brata, od razu dostaje sygnał zwrotny, do kogo rzecz naprawdę należy 🙂
Sztuka kompromisu
W ubieraniu bliźniąt najważniejszy jest, moim zdaniem, kompromis. Jeśli dzieci chcą być ubierane identycznie, lub jeżeli ma to służyć ich relacjom (brak rywalizacji, brak zazdrości) – jestem za. Jeżeli ubiór to wyłączna decyzja rodziców, dla których bliźnięta mają wyglądać słodko lub robić furorę na spacerach – jestem przeciwna.
Dajmy dzieciom decydować – jak inaczej mają się nauczyć dokonywania wyborów i podejmowania decyzji?
Co szkodzi bliźniętom?
Na pewno traktowanie ich jako jedno, taki twór podzielony na dwa ciała. Przekonałam się o tym, że nawet częste zwracanie się do dzieci w formie „gdzie byliście?” „co jedliście?” „jak Wam minął dzień?” skutkuje zaburzeniami rozwoju mowy bo w słowniku bliźniąt nie ma wtedy „ja” a cały czas pojawia się „my”.
Wspólne prezenty, bo przecież „się podzielą”, lepiej zamienić na dwa mniejsze, mniej kosztowne, ale własne. Żeby dziecko mogło swój prezent schować do swojej skrytki, pod swoją poduszkę, albo zaprosić do zabawy nim mamę lub tatę.
Konsekwencje po równo i traktowanie rykoszetem np. „Jasiek nie sprzątnął zabawek, więc dziś obaj nie oglądacie bajki. Takie podejście szkodzi także rodzeństwu, nie tylko bliźniętom.
Jak podkreślam indywidualność synów bliźniaków?
- Daję synom decydować – pokazuję buty czy kurtki i ustalamy, kto jaki chce kolor, czy na pewno taki. Jeśli koniecznie chcą mieć identyczny wzór, kupujemy dwie takie same rzeczy.
- Dbam o to by inni używali właściwych imion. Gdy ktoś się pomyli, czekam chwileczkę, aż któryś z synów powie, jak ma na imię. Jeśli sam nie, ja poprawiam.
- Staram się spędzić z każdym chłopcem czas osobno. To może być coś tak prostego, jak pójście na drożdżówkę po wizycie u lekarza.
- Zachęcam, ale nie zmuszam, do dzielenia się. Często kończy się to złością. Tłumaczę cierpliwie (wdech-wydech-wdech-wydech matko!), że „to jest lód brata i wcale nie musi się z Tobą dzielić, jeśli nie ma ochoty”. Oczywiście byłoby miło i można się wymienić, ale ostateczną decyzję, czy się podzieli, podejmuje dziecko.
Klub zakupowy Zalando Lounge
Przedstawione w artykule stylizacje: identyczne i różniące się, zostały samodzielnie wybrane przez Fasolaki w klubie zakupowym Zalando Lounge. Dla mnie są 3 ogromne plusy:
- wspaniała jakość ubrań – są z bardzo dobrej gatunkowo, miłej w dotyku bawełny, która nie gryzie ani nie drapie delikatnej skóry dziecka. Dodatki np. otwierana paszcza lwa to hit, absolutny hit. Chłopcy śmieją się, że otwiera się jak laptop. Świetne detale np. błyskawica na tylnej szlufce od paska, na którą uwagę zwrócił Wiercisław;
- spore zniżki – kupowanie ubrań dla dwójki to spore obciążenie, większe niż gdy dziecko część ubrań może dostać po starszym rodzeństwie; przekonałam się, że znalezienie ciekawych ubrań w dobrych cenach idzie w parze z ich jakością;
- to, że nie pędzę z dwójką łobuziaków po sklepach, tylko wybieramy przed monitorem, a kurier dostarcza pod same drzwi. Zaoszczędzony czas spędzamy razem 🙂
Która stylizacja Tobie bardziej się podoba? Co myślisz o identycznym ubieraniu bliźniąt?
26 lipca 2018
|Komentarze: brak