Jak przemycić trochę zdrowia niejadkowi czyli pasztet z cukinii

Jeżeli jesteście w miarę na bieżąco z nami to pewnie wiecie jaki mam kłopot z Wiercisławem. Chłopak się mi zrobił wybredny. Dwoję się i troję, jakby mu tu urozmaicić jedzenie i przemycić trochę warzyw, trochę zdrowia. Od ponad 6 tygodni na obiad grany jest szpinak. Żółwik je ze smakiem wszystko, ale nie da się pokroić za produkty mączne: bułki, placki, naleśniki. Zje, ale woli np. krojone warzywa jedzone własnoręcznie.

Pewnego razu moja mama zrobiła pasztet z cukinii . Niechętnie dała nam do spróbowania bo „się nie udał, a niechętnie dzieli się nieudanymi wyrobami”. W mojej ocenie był bardzo smaczny, pieprzny, okej zbyt mało zwarty, ale w sam raz do jedzenia widelcem, jak zapiekankę.

Często zdarza się, że gdy coś jemy to dajemy Fasolakom odrobinę na spróbowanie. Tym razem także, chociaż nie oczekiwałam, że będą chcieli ten pasztet z cukinii spróbować. A tu zaskoczenie. Zajadali ze smakiem, szczególnie Wiercisław 🙂 toteż wiedziałam, że trzeba im będzie takie danie zrobić.

Według przepisu mojej mamy pasztet z cukinii robi się bardzo prosto, a ja dodałam od siebie niewielkie modyfikacje.

Co nam będzie potrzebne:

Cukinia 1kg mniej więcej taka

pasztet z cukinii

Marchewka 1szt średniej wielkości (nie było w oryginalnym przepisie, ja dodałam żeby tego mojego Wiercisława dofaszerować warzywami – hehe sprytna mama?)

Cebula 2szt (zastąpiłam ją porem bo chłopcy jeszcze nie jadają cebuli)

Bułka tarta 2,5 szklanki (następnym razem zrobię eksperyment i spróbuję dodać kaszę mannę albo kaszkę kukurydzianą)

4 jaja

Olej 3/4 szklanki (w pasztecie dla Fasolaków zastąpiłam oliwą z oliwek)

sól, pieprz, gałka muszkatołowa – według uznania

Przygotowanie:

Cukinię myjemy, nie obieramy, ścieramy na tarce o grubych oczkach i odstawiamy, żeby się zsikała 😉 W tym czasie myjemy, obieramy i ścieramy marchewkę. Pora pokroiłam na plasterki, które jeszcze skroiłam trochę drobniej.

Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. U mnie to piekarnik elektryczny z termoobiegiem.

Odciskamy cukinię z nadmiaru wody. Wrzucamy pozostałe warzywa. Dodajemy jajka, przyprawy i wyrabiamy ręką. Następnie dorzucamy bułkę tartą, dolewamy oliwę i wyrabiamy żeby nam się wszystko ładnie wymieszało.

UWAGA: w zależności od ilości cukinii i wody w niej pasztet z cukinii może wyjść mniej lub bardziej rzadki. Gęstość pasztetu regulujemy poprzez ilość bułki tartej, która jest tu spoiwem. Można też wlać trochę mniej oliwy.

Masę przekładamy do keksówek, ja używam jednorazówek, żeby było mniej zmywania 🙂 Z podanych proporcji otrzymałam 2 pełne keksówki.

Pieczemy 1 godzinę.

pasztet z cukinii

Po upieczeniu, pasztet z cukinii , jak każdy inny pasztet powinien się ustać. Gotowy do zdjedzenia będzie za około 2 godziny. Jeśli nam język ucieka, to jasne, że można próbować wcześniej 😀 lecz, tak na świeżo,  będzie kłopot z wyjęciem go z keksówki.

pasztet z cukinii

To był nasz dzisiejszy obiad. Do tego jeszcze dałam Fasolakom mięsko królika oraz buraczki zrobione przez Babcię Basię. Smacznego 🙂 🙂 🙂

ps. Niech Was nie przerażą spore porcje: 1/4 ląduje na podłodze bądź w zakamarkach fotelika, 1/4 musi być spróbowana przez mamę/tatę bo inaczej się nie liczy a reszta smacznie ląduje w brzuszkach 😉
pasztet z cukinii

Jeżeli chodzi o rozszerzanie diety niemowlaka to cukinię można dziecku wprowadzić już po 6 miesiącu, pora po 7 m.ż. a bułkę tartą po 12 m.ż. Stąd mój pomysł zastąpienia bułki kaszką bo wtedy kaszka kukurydziana byłaby po 6 m.ż. i pasztet nadawałby się dla dużo młodszego malucha. Zobaczymy 🙂

Moje kanały social media

Zawsze będziesz na bieżąco.

Close