Witaj w kolejnej odsłonie cyklu Mama taka jak Ty. Jeżeli jesteś tu pierwszy raz, mam nadzieję że ta formuła Cię zainteresuje. Jeżeli odwiedzasz mój blog po raz kolejny to wiesz, w czym rzecz: Mama taka jak Ty to historie kobiet, Mam, czasami lekkie i przyjemne, czasami trudne, ale pokazujące, że jesteśmy fantastyczne, inspirujące, dzielne.
Tydzień temu miałaś okazję poznać Kasię i jej samodzielne macierzyństwo, które dojrzało na bardzo trudnym gruncie. Samo życie.
Dziś chcę, żebyś poznała Magdę, młodą Mamę, na półmetku ciąży. Powinna teraz biegać po sklepach, no dobra, spacerować, w poszukiwaniu różowych sukieneczek i śpioszków. Tymczasem… nie będę streszczać tej historii. Magda najlepiej opowie ją sama.
Ciąża – bolesne wspomnienie
Mam wrażenie, że nie powinnam się skarżyć skoro mam zdrowego synka i jestem w kolejnej ciąży. Jednak moja droga nie była usłana różami tak, jak się wielu wydaje. W pierwszą ciąże zaszłam rok po ślubie. Cieszyłam się jak głupia od razu wszystko planowałam. Zaczęłam robić listę rzeczy potrzebnych przy maluchu, czytać fora internetowe w poszukiwaniu dobrego pediatry w okolicy, a nawet rozglądać się za żłobkiem i rozkładać sobie obowiązki w pracy, żeby po porodzie nie zostawić nikogo z moim bałaganem. I wtedy okazało się, że serduszko mojego dziecka nie bije. Nie pamiętam nic więcej z tej wizyty u lekarza, wyszłam i całą drogę do domu płakałam. Poronienie zatrzymane, to taki paskudny rodzaj utraty ciąży, o której się nie wie. Mój organizm w żaden sposób nie dał mi znać, że coś jest nie tak.
Cud narodzin
W kolejną ciąże zaszłam pół roku później, zrobiłam wszystko, żeby się cieszyć i zapomnieć to, co było. Niestety po tygodniu pierwszy raz dostałam krwawienia. Na szczęście od razu trafiłam do wspaniałej lekarki, która robiła wszystko, aby utrzymać moją ciąże. Udało się, choć był to bardzo trudny okres w moim życiu. Gdy myślałam, że już jest dobrze, nagle znowu lądowałam na izbie przyjęć. Wizyty u lekarza miałam co 2 tygodnie i na każdą kolejną czekałam z duszą na ramieniu. Poronienie zatrzymane odebrało mi wiarę w instynkt matki, bałam się, że sytuacja się powtórzy, a ja znowu nic nie będę wiedzieć. Pamiętam jak stałam pod gabinetem ginekologicznym czekając na usg i z nerwów trzęsły mi się ręce. Trudno powiedzieć co tak naprawdę było nie tak. Czemu musiałam brać górę leków, aby utrzymać drugą ciążę, a każda próba odstawienia ich kończyła się kolejnym krwawieniem. Łzy wzruszenia, które zobaczyłam u mojej lekarki, gdy Franek przyszedł zdrowy na świat, uświadomiły mi jak naprawdę źle było. Szczególnie, że widać był zdziwienie wśród personelu jej reakcją. Franek został przyjęty jak przyszły następca tronu, na sali oprócz położnej było dwóch ginekologów i neonatolog, na szczęście okazali się niepotrzebni.
W obawie o każdy kolejny dzień
Teraz jestem w kolejnej ciąży, staraliśmy się o nią rok. Dobijam właśnie do półmetka i nie napotkałam żadnych poważny problemów zdrowotnych . . .
Tak właśnie zaczynał się ten akapit w piątek gdy przesłałam go Agnieszce do przejrzenia. Dzisiaj jest poniedziałek, a ja leżę w łóżku z laptopem na kolanach i wygląda na to, że tak będą wyglądały najbliższe tygodnie. Obok przy biurku pracuje mój wspaniały maż, który wziął tydzień urlopu, żeby się mną opiekować. Franio jest w przedszkolu, do którego przez wakacje miał chodzić tylko na kilka godzin, ale wygląda na to, że od przyszłego tygodnia pójdzie już na pełen „etat”.
Do tego nie da się przyzwyczaić, przejść nad tym do porządku dziennego. Nie jestem uodporniona i, choć znam mechanizm działania izby przyjęć na porodówkach, aż za dobrze, to każda wizyta kosztuje mnie bardzo dużo nerwów. Chciałabym nie wiedzieć czym jest stopień referencyjności szpitala położniczego i nie mieć w połowie ciąży ich listy w portfelu, ale widać tak właśnie musi być. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe kłopoty i wszystko wróci do normy. Nie mam pojęcia jak to przetrwam, z jednej strony muszę się oszczędzać dla maluszka, z drugiej mam w domu dwuletniego urwisa, któremu potrzebna jest mama. Będzie ciężko.
*********
Dziękuję Ci Magda za Twoją historię. Znamy się od kilku miesięcy, a ja tak niewiele o Tobie wiedziałam 🙁 Bardzo mi przykro z powodu utraty pierwszego dziecka 🙁 Bardzo mi przykro, że teraz też nie jest różowo.
Ale to co mogę Ci powiedzieć, z doświadczenia swojego przedwczesnego porodu oraz historii koleżanek, to żebyś dbała o siebie aż do przesady, oszczędzała się i nie lekceważyła żadnych rad lekarza bo ciąża to wyjątkowy i szczególny czas.
Z całego serca, serca mamy wcześniaków, życzę Ci żebyś nigdy nie miała okazji zarzucić sobie „a mogłam leżeć, a mogłam być mniej aktywna, a mogłam…”. Jestem dobrej myśli i ściskam kciuki za zdrowie Twojej córeczki.
Zapraszam na kolejne spotkanie z Mama taka jak Ty. Będziecie ze mną w kolejnym tygodniu?
Uwaga: jeżeli jesteś szczęśliwą Mamą i chcesz się tym podzielić z czytelniczkami Agumamy, przepysznie gotujesz, sama robisz zabawki, znasz sposób by doba miała o 5 godzin więcej czy budujesz z dziećmi pojazd kosmiczny, napisz do mnie. Porozmawiamy. Może i Ciebie zaproszę byś pokazała nam macierzyństwo swoimi oczami.
Poznaj też inne, fantastyczne kobiety, które chciały odkryć cząstkę siebie na łamach mojego bloga
Małgosia – nauczycielka zostaje Mamą
Honorata – doświadczeniem dzielę się z innymi
19 lipca 2016
|Komentarze: 17